Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski nieco zaskakująco pozwolił rosyjskim i białoruskim sportowcom na udział w igrzyskach paraolimpijskich w Paryżu. Polska delegacja jest zszokowana i wściekła. Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, uznaje jednak demokratyczny wybór, choć sam jest mocno zażenowany tym, co się stało. Szef polskiego sportu paraolimpijskiego sam też zabrał głos w czasie zgromadzenia ogólnego Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego. Wyraźnie sprzeciwił się dopuszczeniu do rywalizacji rosyjskich i białoruskich sportowców, podkreślając, że w Ukrainie wciąż są mordowani ludzie w czasie wojny wywołanej przez Rosję. Zwracał też uwagę na to, że IPC już raz podjął haniebną decyzję, dopuszczając Rosjan do rywalizacji w zimowych igrzyskach paraolimpijskich w Pekinie (2022), z której musiał się wycofywać kolejnego dnia. Rozłam w Rosji. Podziały coraz wyraźniejsze, słowa legendy mówią wszystko Rosja wykorzystała słabość. "Zdarzyło się zbyt wiele rzeczy, które jej pomogły" - Od samego początku sprzeciwiam się udziałowi Rosji i Białorusi w życiu sportowym na świecie. Kiedy ponad rok temu w czasie zimowych igrzysk paraolimpijskich w Pekinie Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski zdecydował o dopuszczeniu Rosji i Białorusi do startu, wstałem i powiedziałem głośno, co o tym myślę. Nie godziłem się na to, by zasłaniać się konstytucją IPC w sytuacji, gdy przedstawiciele państwa, które ma zostać dopuszczone do rywalizacji, mordują ludzi z innego kraju, a do tego łamią wszystkie zasady. Jedynie poprzez zakaz startu IPC mógł powiedzieć głośno "nie" temu, co dzieje się w Ukrainie. Tego pierwotnie wówczas nie zrobił, ale na drugi dzień po tej haniebnej decyzji zarządu IPC, po nacisku opinii publicznej i pewnie też sponsorów, zmienił swoją decyzję - powiedział Szeliga w rozmowie z Interia Sport. Sprawa Rosji i Białorusi miała się rozstrzygnąć w listopadzie ubiegłego roku na nadzwyczajnym zgromadzeniu ogólnym IPC w Berlinie. Tam niewieloma głosami udało się podtrzymać decyzję o zawieszeniu tych federacji. - Już wtedy jednak zaniepokoiło mnie to, jak to głosowanie przebiegało, bo decyzja została podjęta zaledwie kilkunastoma głosami - przyznał Szeliga. Rosja, jak się jednak okazało, odwołała się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ten z kolei zakwestionował procedury, jakie zastosowano przy decydowaniu o tej sprawie, nakazując IPC ponowne głosowanie w tej sprawie. I to miało właśnie miejsce w Bahrajnie. Rosja skutecznie wykorzystała czas pomiędzy odwołaniem do Strasburga a zgromadzeniem ogólnym IPC, jakie miało miejsce kilka dni temu. - Głosowanie początkowo miało się odbywać w sposób jawny, ale zostało to przegłosowane i było zatem tajne. Tak naprawdę decyzję o dopuszczeniu Rosji podjęły państwa, które właściwie nie mają wielkiego znaczenia, jeśli chodzi o ruch paraolimpijski na świecie. Ponad 50 procent uczestników igrzysk paraolimpijskich to są przecież reprezentanci Europy. IPC, zachowując demokratyczne standardy, zadecydował tak, a nie inaczej. Decyzja jest prawomocna i od niej nie ma już odwołania. Oczywiście na miejscu toczyliśmy rozmowy, co można jeszcze zrobić? Niestety zdarzyło się wiele złych rzeczy, które pomogły stronie rosyjskiej i białoruskiej - dodał. Nic się nie zmienia, a Rosja wraca na salony Oczywiście wszelkie głosowania poprzedzone zostały debatą. I - jak się okazało - Rosja i Białoruś dostały bonus. - Skandaliczne było to, że Rosja i Białoruś występowały po dwa razy w debacie dotyczącej głosowania. Zarówno na początku, jak i na końcu. I do tego mydlili oczy, podając wiele nieprawdziwych informacji. Jak widać, ich propaganda zadziałała bardzo skutecznie. Finalnie dziewięcioma głosami Rosja została dopuszczona do udziału w igrzyskach paraolimpijskich. To wszystko było przygotowane dramatyczne źle. W drugim kroku głosowania, po tym jak Rosja nie została całkowicie zawieszona, rozpatrywaliśmy wariant w głosowaniu: start pod flagą IPC lub start pod flagą Rosji. Jak ruszyło to głosowanie, obawiając się rezultatu podobnego jak we wcześniejszym, spakowałem swoje rzeczy - wściekał się Szeliga. I teraz należy się zastanowić, co tak naprawdę zmieniło się od poprzedniego głosowania w listopadzie 2022 roku w Berlinie? Tak naprawdę nic. Wojna w Ukrainie, za którą odpowiada Rosja wspierana przez Białoruś, nadal trwa. Wydaje się nawet, że jest ona jeszcze okrutniejsza niż wcześniej. Ani Rosja, ani Białoruś również nie wykazują żalu. Wręcz przeciwnie, nawołują do wojny, a do tego gloryfikują terror i morderstwa. To najwyraźniej jest zbyt mało dla świata. Przecież start sportowców pod neutralną flagą jest zwykłym mydleniem oczu. Jak można być neutralnym? Albo jest się za wojną, albo jest się jej przeciw. Niestety wygląda na to, że Władimir Putin może triumfować. Po wielu miesiącach od ataku Rosji na Ukrainę wielu zapomina o tym, co tak naprawdę dzieje się w napadniętym kraju. Dzięki temu armia Putina znowu zaczyna wkraczać do świata sportu. Być może teraz wielu sportowców ogłosi, że jest przeciwnikiem wojny, ale za moment będą odbierać medale zasługi na Kremlu. - Zgodnie z duchem olimpizmu, skoro Władimir Putin chciał wysłać zawodników na igrzyska, to powinien zawiesić wojnę na czas, jaki jest potrzebny do zdobycia kwalifikacji i samych igrzysk. Pokój i fair play to są dwie zasady, na których zbudowane są igrzyska. Łamanie tych zasad jest czymś strasznym - powiedział prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Dziwne zdarzenie. Prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego: mam nadzieję, że nie przytrafi mi się coś złego Szeliga wspomniał jeszcze o dziwnym zdarzeniu, jakie miało miejsce zaraz po jego wystąpieniu w Bahrajnie. W związku z tym, do czego tam doszło, ma teraz pewne obawy. - Kilkadziesiąt minut po tym, jak wystąpiłem na zgromadzeniu ogólnym, zaczęło się dziać coś dziwnego. Ktoś przejął kontrolę nad moim kontem na Facebooku. Udało się je jednak odzyskać. To nie jest gra fair play. Mam tylko nadzieję, że w tym wszystkim nie przytrafi mi się coś złego, bo umiejętności manipulacyjne tej strony są straszne, a w Bahrajnie dwa razy mocno ich zagrzałem. Nie ma się co jednak poddawać strachowi. Zwłaszcza w sytuacji, gdy ktoś łamie wszelkie prawa i morduje ludzi - przyznał w rozmowie z Interia Sport. Decyzję zgromadzenia ogólnego Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego mocno skrytykowała grupa Global Athlete. "Pozwalając Rosji na udział w igrzyskach paraolimpijskich w Paryżu, Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski pokazał swoje prawdziwe oblicze, kłaniając się wpływowi Rosji na międzynarodowy sport. Fakt, że IPC usunął zakaz, gdy agresja Rosji na Ukrainę tylko się wzmogła, jest sprzeczny i ustawia się po niewłaściwej stronie historii tej wojny. Niestety IPC zignorował wezwania sportowców do wprowadzenia zakazu i zamiast tego udzielił wsparcia wojnie Putina z Ukrainą. Dzisiaj IPC zapewnił Rosji globalną scenę na igrzyskach paraolimpijskich w Paryżu dla jej propagandy wojennej. Jak widzieliśmy w przeszłości, niezależnie od tego, czy flagi, hymny czy barwy narodowe zostaną zakazane, Putin wykorzysta każdy udział swoich sportowców, aby usprawiedliwić żniwo wojny i ofiar śmiertelnych, jakie wyrządził pokojowemu narodowi Ukrainy" - napisał Rob Koehler, dyrektor generalny Global Athlete. Warto też podkreślić, że zgodnie z decyzjami podjętymi w czasie zgromadzenia ogólnego IPC, komitet paraolimpijski Rosji i Białorusi pozostaje zawieszony na kolejne dwa lata, z zastrzeżeniem ponownej oceny na następnym zwyczajnym zgromadzeniu ogólnym. Sportowcy i trenerzy muszą spełniać określone wytyczne IPC. Ponadto Rosji nie wolno w tym okresie organizować żadnych oficjalnych zawodów IPC. Teraz czas na MKOl. "Myślę, że będziemy mieli powtórkę z rozrywki" Decyzja IPC zapadła na dwa tygodnie przed sesją Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) w Bombaju, na której omawiany będzie także udział Rosji i Białorusi w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Wiele wskazuje na to, że była to zapowiedź tego, czego musimy się spodziewać. Przecież już w marcu tego roku MKOl przywrócił możliwość rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi na arenie międzynarodowej w sportach indywidualnych i pod neutralną flagą. Skorzystało już z tego wiele federacji. Smutna to konstatacja. Będzie dyskusja w sprawie powrotu rosyjskich sportowców. Chodzi o start na igrzyskach