Wszystko zaczęło się od decyzji ukraińskiego Ministerstwa Młodzieży i Sportu, które odwołało bojkot imprez sportowych, w których startują Rosjanie pod neutralną flagą. To spowodowało, że na mistrzostwach świata w Mediolanie do walki z Anną Smirnową przystąpiła ukraińska mistrzyni Olha Charłan. To jednak wywołało gigantyczny skandal, bowiem po walce, gładko wygranej przez Ukrainkę, Charłan nie podała rywalce ręki, co w szermierce jest wynikającym bezpośrednio z przepisów obowiązkiem. Spowodowało to protesty Anny Smirnowej, po których Rosjanka przez kilkadziesiąt minut okupowała planszę. Ostatecznie ukraińską szablistkę zdyskwalifikowano, ale sprawa na tym się nie zakończyła. Pomocna dłoń ze strony MKOl Po tym, jak Ukraińcy oburzeni dyskwalifikacją, zaczęli sugerować, że to Rosjanie wymusili na FIE dyskwalifikacje Charłan, dość nieoczekiwanie z pomocą przyszedł MKOl. Najpierw zasugerował federacjom, by łagodniej traktowały ukraińskich sportowców w takich sytuacjach, a potem Thomas Bach zapewnił ukraińskiej zawodniczce kwalifikacje na igrzyska w Paryżu, której zapewne przez dyskwalifikacje by nie uzyskała. Co więcej, FIE postanowiła zmienić zasady zakończenia walki i teraz podanie ręki ma być tylko dobrowolne. Wymagana będzie przyjęcie odpowiedniej pozycji i podziękowanie rywalowi, natomiast nie będzie już wymogu, by koniecznie podawać sobie dłonie, choć będzie to rzecz jasna możliwe. Szykuje się kolejny skandal. Poważne zarzuty wobec Rosjanki Furia w Rosji, żadnych zahamowań Takie kroki sprawiły, że w rosyjskich mediach komentatorzy wpadli w furię, nie szczędząc razów w stronę MKOl. "Szaleństwo na granicy idiotyzmu" - pisze o sprawie "Ria Novosti". "MKOl splunął na wszystkie swoje zasady, na Kartę Olimpijską, inne wartości i zapewnił Charłan kwalifikację olimpijską do Paryża" - czytamy dalej. Rosjanie idą dalej i sugerują, że teraz Ukraińcy nie będą musieli kwalifikować się na zawodach. Wystarczy, że nie podadzą ręki Rosjanom, a MKOl, ze strachu przed tym, aby ich nie urazić, będzie z automatu przyznawał im kwalifikacje. W roli ofiary stawiają z kolei Annę Smirnową. "Biedną" zawodniczkę, która musiała zmagać się z prowokacyjnym zachowaniem Charłan, a potem znosić nienawistne komentarze w sieci.