Jesteś po mistrzostwach Europy, rozgrywanych w ramach Igrzysk Europejskich, a przed mistrzostwami świata. Był czas odpocząć? Tydzień po mistrzostwach Europy to był czas na odpoczynek i ta aktywność fizyczna była bardziej ogólnorozwojowa. Teraz już jesteśmy w trakcie zgrupowania, trenujemy w Bydgoszczy i jesteśmy już dobrze przygotowani do kolejnego cyklu. W Krakowie sięgnęłaś po kolejne złoto mistrzostw Europy, ale z mistrzostw świata krążka takiego koloru wciąż Ci brakuje. Forma jest odpowiednia, żeby to zmienić? Brakuje mi złota z mistrzostw świata, brakuje mi też medalu olimpijskiego w każdym kolorze. Mamy plan, żeby w Duisburgu, tak jak podczas Igrzysk Europejskich, zrealizować siebie, zaprezentować to, co potrafię najlepiej. I na tym się skupiam. A do czego to wystarczy? Jadę tam z przede wszystkim po to, by wywalczyć kwalifikację olimpijską, którą zdobędzie pięć czołowych osad. Nie ukrywam jednak, że mam też apetyt na medal. Wspomniałaś o braku medali z igrzysk, choć w Tokio było blisko, bardzo blisko. Długo siedział w Tobie ten start? Długo, naprawdę długo. Przez przesunięcie igrzysk w Tokio tuż po nich, we wrześniu, mieliśmy jeszcze mistrzostwa świata. Nie mogłam odstawić wiosła, musiałam się zmotywować do treningów, co było dla mnie trudnym zadaniem. Chciałam przestać pływać, nie miałam ochoty tego robić, potrzebowałam odpocząć, ale musiałam wykazać się profesjonalizmem. I mocną samodyscypliną. To było bardzo wymagające, patrząc na to z dystansu, nie wierzę, że w ogóle dałam radę trenować. W poprzednim sezonie przeszłam operację, odpoczęłam, nie brałam udziału w zawodach. I dopiero wtedy mogłam trochę wyhamować, zrobić sobie przerwę, na którą wcześniej nie mogłam sobie pozwolić. I to pozwoliło mi, może nie zamknąć tego rozdziału, bo chyba zawsze, kiedy będę mówić o Tokio, głos mi się będzie łamał, ale trochę te drzwi "przymknąć". Teraz sporo zawodników współpracuje z psychologami sportowymi. Ty też próbowałaś? Próbowałam, ale jestem dość zamkniętą osobą, mam trudność z nawiązywaniem relacji i zaufanie osobie, z którą mogłabym współpracować, zajęłoby dużo czasu. Być zupełnie szczera, mówić, co mam w sobie. To po prostu nie wyszło. Nie znalazłam z psychologiem porozumienia. Związek oferował nam taką współpracę, ale ja nie skorzystałam. Rzuciła wyzwanie wielkiemu biznesowi. Jako matka nie mogła odpuścić Trochę w kontrze do tego, o czym mówisz, podczas Igrzysk Europejskich w Krakowie byłaś jedną z najmocniej dopingowanych kajakarek. Czujesz się gwiazdą tej dyscypliny? Nie, zupełnie nie (śmiech). Mamy w kajakach naprawdę duże gwiazdy, jak Karolina Naja. To wybitna i utytułowana zawodniczka, do tego dziewczyny z "czwórki". To one grają główną rolę. Sprint kajakowy to jedna z tych dyscyplin, które przynoszą nam sporo medali, ale o których niewiele mówi się w mediach. Jak to się przekłada na finanse? To zależy, do czego się porównujemy. Jeśli porównamy się do siatkówki czy lekkoatletyki, to nasze finansowanie nie jest pewnie nawet w 1/3 tak wysokie. W kajakarstwie mamy pieniądze z ministerstwa, są to tylko stypendia za miejsca 1-8 na mistrzostwach Europy czy świata. Przy czym, jak byłam na 6. miejscu MŚ w Szeged, stypendium to były "drobne". W 2022 roku rozpoczęłam współpracę z dwoma firmami, które wspierają moją ścieżkę sportową. I dzięki nim mieliśmy zapewnione szkolenie na takim poziomie, jak chcieliśmy i wtedy, kiedy chcieliśmy. Od pierwszych sukcesów wspiera mnie również moje rodzinne miasto - Nowy Dwór Mazowiecki i pomimo przerwy w sezonie, stypendium burmistrza miasta nie zostało mi wstrzymane, bardzo to doceniam. Zaczęłaś również więcej udzielać się w mediach społecznościowych. Prowadzisz konto na Instagramie i fanpage na Facebooku. To forma promocji swojej osoby? Przed Instagramem broniłam się bardzo długo. W końcu ktoś założył go za mnie i przekonywał mnie, żebym spróbowała, zobaczyła, jak to wygląda. No i się dałam namówić. Media społecznościowe dają duże możliwości, ale potrafią też odciągać od głównego celu. Nie ma co ukrywać, mądrze wykorzystane media społecznościowe to dobry sposób na promocję siebie i mam nadzieję, że to mi trochę pomoże. Czym zajmujesz się poza sportem? Masz jakieś hobby? Bardzo lubię czytać, trochę też pracuje na sznurkach, wykonuję makramy. Bardzo dużo czasu spędzam też z moim psem, moim czteronożnym przyjacielem. Widziałem, że jesteś też wśród Twoich ulubionych wykonawców jest Peja. Polski rap króluje w słuchawkach? Polski rap, ale z lat 90., do 2010, kiedy powstawały najlepsze kawałki. I na zgrupowaniach często wjeżdża Chada i Peja. Swoboda się nie męczy. Szaleństwo w Chorzowie, Polka przebiła wszystkich