Chińczyk narzucił tempo na rekord świata, Polak był trzeci. Koniec zaskoczył
Awans Ksawerego Masiuka do finału zmagań grzbiecistów na dystansie 100 m żadną sensacją by nie był. Jego brak - także. Polak ma dopiero 19 lat, specjalizuje się w sprincie w tym stylu, ale akurat na 50 m na igrzyskach się nie pływa. W sesji porannej wypadł jednak rewelacyjnie, narobił apetytu na pierwszy polski finał w Paryżu. Zrobił nadzieję, ale nie poszedł za ciosem, choć pierwsza połowa dystansu wcale źle nie wyglądała. Ostatecznie zajął jednak 12. miejsce, w poniedziałek w finale nie popłynie.

Z mistrzostw świata 19-latek z warszawskiego klubu UKS-8 Bielany przywiózł już dwa brązowe medale. Oba oczywiście w stylu grzbietowym, choć w Paryżu będzie też wspomagał sztafetę 4x100 m stylem dowolnym, oba na 50 metrów. To dystans, na którym czuje się najlepiej. W igrzyskach nie ma jednak takiej rywalizacji, jest zaś na 100 i 200. W niedzielne południe Masiuk udowodnił, że na dystansie dwóch długości basenu też aspiruje do bycia wśród najlepszych.
Dla niego był to olimpijski debiut, a popłynął bez żadnej tremy, wygrał swój wyścig. Zarazem czas 53,08 s był jego najlepszym w tym roku, dał łącznie piąte miejsce w eliminacjach i pewny awans do wieczornego półfinału. Tu jednak poprzeczka poszła już w górę.
Ksawery Masiuk walczył o olimpijski finał na 100 metrów stylem grzbietowym. Fantastyczna obsada
Zanim Masiuk zaczął rywalizację, ośmiu jego rywali popłynęło w pierwszym półfinale. Nazwiska były tu znakomite: Ryan Murphy z USA, a przecież to sześciokrotny medalista olimpijski, w tym czterokrotnie złoty, Włoch Thomas Ceccon, aktualny rekordzista świata i mistrz z Budapesztu sprzed dwóch lat. Ale też Pieter Coetze z RPA, specjalista od krótszego dystansu, jak Polak.
W połowie dystansu prowadził Czech Miroslav Knedla, ale wygrał Ceccon - z czasem 52.58 s. Granicę 53 s "złamało" aż sześciu pływaków, było więc wiadomo, że Masiuk będzie się musiał znacznie poprawić, w stosunku do swojego pierwszego występu. Nawet Murphy nie był niczego pewny - 52.72 s dało mu dopiero czwarte miejsce.

Polak popłynął więc w drugim półfinale, obok siebie miał Węgra Huberta Kosa, który w południe czasem 52.78 s pobił rekord kraju i z pierwszym wynikiem awansował dalej.
W połowie dystansu Masiuk był trzeci, to było optymistyczne. Zwłaszcza, że tempo narzucone przez Chińczyka Jiayu Xu było kosmiczne, o 25 setnych lepsze od rekordu świata. Nasz nastolatek nie wytrzymał jednak, sporo stracił na drugim odcinku. Finiszował szósty, w czasie znacznie gorszym od tego, który uzyskał rano. 53.44 s dało mu ostatecznie 12. pozycję, ex aequo z Kndelą. Do awansu było potrzebne 52.95 s. A wygrał - Xu, wyraźnie - w 52.02 s.
Biało-Czerwoni czekają na olimpijski medal na basenie już od 20 lat, w Atenach złoto i dwa srebra zdobyła Otylia Jędrzejczak, dziś prezes Polskiego Związku Pływackiego. I muszą jeszcze poczekać, na kolejną szansę w stolicy Francji.
Zobacz również:

