Po piątkowych spotkaniach w tej grupie wszystko było jasne: Polska i Niemcy wygrały swoje dwa spotkania z Ukrainą i Tunezją, zapewniły sobie awans do ćwierćfinału. A przypomnijmy: z Debreczyna awans do turnieju olimpijskiego wywalczą trzy najlepsze zespoły spośród szesnastu, które dostały tę ostatnią szansę. Polki zaś jedną już zmarnowały miesiąc temu w Hong Kongu, tam grały w finale z Azerbejdżanem. I to rywalki wygrały po dogrywce - jako jedyne wtedy wywalczyły olimpijskie paszporty. Lepiej grać z Japonią czy Mongolią. Polki chciały wygrać grupę, by w ćwierćfinale uniknać Hiszpanii Dziś sytuacja jest trochę inna, ale zwycięzca tego starcia nie wpadał na Hiszpanię, unikał jej na swojej ścieżce. A lepiej grać z Japonią czy Mongolią o półfinał, który dwa już dwie możliwości awansu na igrzyska. Polki zaczęły trochę nerwowo, na zdobycie pierwszego punktu potrzebowały ponad minutę. Widać było, że Niemki mają jeden podstawowy cel - dokładnie pilnować Marissę Kastanek, by ta nie miała pozycji rzutowych. Zwłaszcza z dystansu, czym tak imponowała w piątek. I choć rywalki dobrze przekazywały sobie krycie, to miały inny problem - nie radziły sobie pod koszem. Faulowały raz za razem, po dwóch minutach odgwizdano im już pięć fauli. Nie było to więc imponujące widowisko, po niespełna trzech minutach oba zespoły miały zaledwie po dwa zdobyte punkty. Sygnał do zmiany sytuacji dała Kastanek, indywidualną akcją pod kosz. A później Zięmborska, faulowana przy rzucie za dwa punkty. To było już szóste przewinienie Niemek, a Polka wykorzystała dwa rzuty wolne. Niemki były coraz bardziej zestresowane, choćby znana z gry w naszej lidze Sonja Greinacher, która popełniła wkrótce siódmy faul drużyny, a następnie ósmy, w ofensywie. Po pięciu minutach Polki prowadziły 7:4, musiały już tylko kontrolować sytuację, nie pozwolić na trafienia z dystansu. Świetny początek, dobra końcówka. Było 18:15, Biało-Czerwone miały wygraną podaną na tacy Tyle że nasze zawodniczki też prezentowały się znacznie gorzej niż w piątek, zwłaszcza Kastanek. Nie umiała uciec rywalkom, te nie dawały jej pozycji rzutowych za dwa. Sporo było nerwów, błędów, ale po obu stronach. Na trzy minuty przed końcem to rywalki prowadziły 11:10, Polki też już miały sześć przewinień. Sytuacja robiła się niebezpieczna, brakowało punktów z dystansu. Z teoretycznie mającego mniejsze ciśnienie spotkania zrobiło się atrakcyjne widowisko, prowadzenie zmieniało się raz za razem. Aż na 54 sekundy przed końcem Zięmborska została sfaulowana przy rzucie, przy remisie 15:15. Polka dostała dwa rzuty wolne, a później nasza reprezentacja - jeszcze piłkę. I Zięmborska się nie pomyliła, za chwilę Kastanek poprawiła na 18:15. Niemki odpowiedziały trafieniem za dwa. Zostało 17 sekund i piłka dla naszego zespołu - tu trzeba było grać 12 sekund, do końca, najlepiej jeszcze rzucić. Tyle że Biało-Czerwone wszystko zepsuły, Zięmborska rzuciła za wcześnie. A Niemki wyrównały i odprowadziły do dogrywki. Dogrywka i... porażka. Jak z Azerbejdżanem w Hong Kongu. O igrzyska będzie trudniej W tej gra się do dwóch punktów, to Niemki zaczynały grę. Polki miały szansę na wygraną, Kastanek minimalnie spudłowała z dystansu, piłka zakręciła się na obręczy. To był nasz najsłabszy punkt - w całym meczu żadna z zaledwie trzech takich prób nie byłą skuteczna. Niemki zaś trafiły spod kosza: najpierw Marie Reichert, później Greinacher. I to one wygrały 20:18, zajęły pierwsze miejsce w grupie A. Kluczowe spotkania odbędą się jednak w niedzielę. Polska - Niemcy 18:20 Polska: Telenga 7, Zięmborska 4, Kastanek 4, Sosnowska 3. Niemcy: Brunckhorst 8 (2x2), Greinacher 7 (1x2), Reichert 3, Rodefeld 2.