Igrzyska olimpijskie w Paryżu rozpoczną się 26 lipca i potrwają do 11 sierpnia. A to oznacza, że sportowcy mają jeszcze nieco ponad trzy miesiące na to, by odpowiednio przygotować się do najważniejszej imprezy czterolecia i szlifować formę, która pozwoli im powalczyć o upragniony medal. Jak w rozmowie z Polsatem Sport zauważył Paweł Rańda, dla sportowców jest to "w zasadzie chwilka". "Za moment wchodzą w okres BPS-u, czyli bezpośredniego przygotowania przed startem. Tu już pojawia się też ta nutka ekscytacji, bo jeśli mówimy o wioślarstwie, to chłopaki są w przeddzień pierwszych startów. To jest zawsze wyznacznik tego, gdzie jesteśmy, czy dobrze przetrenowaliśmy i czy jesteśmy 'w stawce'" - powiedział wicemistrz olimpijski z Pekinu. Rańda, który po krążek olimpijski sięgnął w wioślarstwie, a konkretnie w starcie czwórki bez sternika wagi lekkiej, pokusił się też o wskazanie faworyta do medalu w swojej dyscyplinie. Jego zdaniem na podium w Paryżu stanie czwórka podwójna mężczyzn. Reprezentacja Polski o krok bliżej igrzysk olimpijskich. Wysoka wygrana i awans do półfinału Ile medali zdobędą Polacy podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu? Wicemistrza olimpijskiego zapytano też o to, ile jego zdaniem medali Polacy zdobędą w Paryżu. "Myślę, że jeśli powtórzy sukces z igrzysk olimpijskich w Pekinie i zdobędzie 11 medali, to będzie dobrze" - odparł. Podczas rozmowy z Rańdą poruszono też temat kryzysu w wioślarstwie, które przed laty święciło duże sukcesy. W 2008 roku po srebro w Pekinie sięgnęła czwórka bez sternika, z kolei czwórka podwójna wywalczyła złoto. Obecnie z kolei "Biało-Czerwoni" mają nawet problem z uzyskiwaniem kwalifikacji olimpijskich. "Na ten moment zakwalifikowaną mamy tylko czwórkę podwójną mężczyzn - srebrnych medalistów mistrzostw świata, ale myślę, że bardzo duże szanse na kwalifikację mają kobiety w dwójce podwójnej wagi lekkiej" - wskazał wicemistrz olimpijski, który zgodził się ze stwierdzeniem, że obecnie polskie wioślarstwo przeżywa "lekki kryzys". Stało się, kolejni Rosjanie wycofani z igrzysk. To pachnie bojkotem