Pia Skrzyszowska wygrała bieg w czasie 12,77 sek. To jej najlepszy rezultat w tym sezonie i jednocześnie najlepszy wynik w tym roku w Europie w gronie młodzieżowców i trzeci wśród seniorów. Cieszy, że po kontuzji, jakiej nabawiła się zimą, nie ma już śladu. 22-latka rozpędza się i na występ w sierpniowych mistrzostwach świata będzie gotowa. Polki strzelały na medal. Znakomita celność. Nie dały szans rywalkom Pia Skrzyszowska: nawet tego nie pamiętam Tomasz Kalemba, Interia Sport: Co panią bardziej cieszy - wygrana dla drużyny czy jednak złoto igrzysk europejskich? Pia Skrzyszowska: - Myślę, że te 16 punktów na koncie dla drużyny i najlepszy wynik w sezonie. Nie cieszę się jednak z tego, że w moim trzecim biegu był trzeci falstart. Coś takiego trochę dekoncentruje. Znowu musiałam się uspokoić na starcie. Było zatem lekkie spięcie. Pierwsza część dystansu była jednak przyzwoita. W drugiej goniłam rywalki i to mi się udało. Za metą pytałam jednak rywalki, kto wygrał? Nie rzuciłam się na mecie, bo to zostawiam na mistrzostwa świata, żeby teraz się nie naciągnąć. Zaraz za metą pojawił się delikatny taniec radości. - Ojej. Naprawdę tańczyłam? Nawet tego nie pamiętam. Nie było to nic wyćwiczonego. Cieszyłam się z tego, że choć miałam dopiero piąty wynik w stawce, to jednak na mecie byłam najszybsza. Po kontuzji nie ma już śladu? Ze zdrowiem jest wszystko w porządku? - Tak. Miałam jednak skrócone przygotowania do tego sezonu. Od półtora miesiąca biegam na maksymalnych prędkościach. Jak na tak krótkie przygotowania, to moja forma jest naprawdę super. Jestem coraz szybsza i to nie łączy się teraz z techniką. Teraz czas na to, żeby to połączyć, bo tak w sumie jest w każdym sezonie. W tej chwili na pewno stać mnie na bieganie w granicach 12,60 sek. Niepokonana w tym sezonie Trudno było wrócić po kontuzji? - Byłam przygotowana psychicznie na ten moment, choć wcześniej nie miałam takiej sytuacji. To efekt współpracy z moją panią psycholog. Oczywiście początkowo byłam smutna, ale radość i optymizm szybko wróciły. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym, jak jestem mentalnie przygotowana. Po powrocie na płotki nie miałam żadnych obaw, żadnej blokady. Nie było problemów. Początkowo planowałam powrót do rywalizacji dopiero na połowę lipca, a wróciłam miesiąc wcześniej. To duże osiągnięcie, że mogłam tak szybko wrócić. I co ciekawe, w tym sezonie nie przegrałam żadnego biegu, w którym wystartowałam. Nie liczę bowiem tej dyskwalifikacji w Finlandii. Cel na mistrzostwa świata? - Oczywiście finał. W Chorzowie - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport Jest odkryciem tego roku, ale dał plamę. "Nawaliłem. Kubeł zimnej wody"