Igrzyska europejskie, która zakończyły się w weekend w Krakowie i Małopolsce (chociaż zawody odbywały się także w Chorzowie czy Wrocławiu) przez ministra sportu Kamila Bortniczuka są postrzegane jako test. I uważa on, że Polska ten test zdała. A skoro tak, to znaczy, że może ubiegać się i organizować igrzyska olimpijskie. - Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, że Polskę stać na to organizację największych imprez sportowych na świecie. Ta impreza umacnia naszą pozycję w międzynarodowym świecie sportu jako sprawnego organizatora. Już nie tylko największych zawodów na świecie w jednej dyscyplinie, ale też multidyscyplinarnych rozgrywek. Myślę, że to otwiera nam drogę, by na kanwie tych zawodów, walczyć o organizację największych imprez na świecie. Potwierdziliśmy zatem, że igrzyska olimpijskie mogą się odbyć w Polsce w niedalekiej przyszłości - mówił minister Kamil Bortniczuk na zakończenie igrzysk europejskich. Jasny przekaz wobec igrzysk europejskich. "One powinny stanowić wzór" W rozmowie z radiem Maryja minister dodał, że Polacy są dzisiaj bogatsi - biorąc pod uwagę obiektywne czynniki, tak jak PKB per capita - od Hiszpanów, którzy w 1992 roku robili igrzyska olimpijskie, czy Greków, którzy robili igrzyska w roku 2004. A skoro tak, Polska powinna ubiegać się o igrzyska olimpijskie, dotąd dla nas niedostępne. Letnie igrzyska olimpijskie nie tylko nigdy nie odbyły się w Polsce, ale w żadnym kraju bloku wschodniego w Europie, z wyjątkiem Moskwy i potem Soczi w Rosji. Węgierski Budapeszt to jeden z rekordzistów pod względem częstotliwości starań o tę imprezę. Począwszy od 1916 roku, gdy zaczął, aż po 2024 rok ubiegał się o nie sześciokrotnie - częściej czyniły to tylko Los Angeles, Rzym i Detroit (to ostatnie również bezskutecznie). I nigdy ich nie otrzymał. Belgrad i Praga dwukrotnie składały aplikację, z czego Praga po raz ostatni na 2016 rok. Polska nie zrobiła tylko nigdy. Ubiegała się jedynie o zimowe igrzyska dla Zakopanego w 2006 roku i Krakowa w 2022 roku - w tym drugim wypadku koncepcję storpedowało referendum. Igrzyska olimpijskie w Warszawie - koncepcja ma 100 lat Koncepcja zorganizowania letnich igrzysk olimpijskich w Polsce jest już przedwojenna. Najpierw w 1920 roku Rada do Spraw Wychowania Fizycznego i Kultury Cielesnej postulowała o szybkie ubieganie się po nie, by ugruntować niepodległość kraju także w ten sposób, a następnie w 1937 roku prezydent Warszawy Stefan Starzyński polecił rozpocząć przygotowania do uczynienia z miasta przyszłego kandydata olimpijskiego. Rzecz jasna przerwała je wojna. Pamiętamy jednak, że po ponownym zrzucenia jarzma w 1992 roku narodziła się podobna idea. Warszawa miała kandydować do organizacji igrzysk w 2012 roku, ale nic wtedy z tego nie wyszło. Słowem, pomysł igrzysk w Warszawie jest bardzo stary i nigdy nie został zrealizowany. Rosyjska gwiazda mówi jasno: Czas wyrzucić neutralną flagę Minister Bortniczuk dodaje, że przecież jeszcze lata przed nami, bo taki termin, o który moglibyśmy się realnie starać, to byłby rok 2036. Uważa, że to termin ten byłby symboliczny, ponieważ minęłoby wtedy sto lat od "nazistowskiej, haniebnej olimpiady w Berlinie". Igrzyska roku 1936 były hitlerowską hucpą propagandową, którą wykorzystał do swych celów Adolf Hitler, by pokazać światu, że Trzecia Rzesza nie jest taka, jak się o niej opowiada. Dyktator dostał te igrzyska w spadku po Republice Weimarskiej i początkowo chciał nawet zrezygnować - tak jak to potem uczyniło Tokio - gdyż potrzebował środków raczej na zbrojenia. Dał się jednak przekonać, że każda władza może umiejętnie użyć igrzysk do swoich propagandowych celów i tak właśnie zrobił. Giganci chcą igrzysk w 2036 roku Igrzyska olimpijskie są rozdane do 2032 roku. Za rok trzeci raz organizuje je Paryż, w 2028 roku - także po raz trzeci Los Angeles, a w 2032 roku - Brisbane, jakkolwiek się będzie wtedy nazywało. Pierwszą wolną edycją jest ta w 2036 roku, ale już są na nią chętni i to potężni. Swe potwierdzone już kandydatury zgłosili Meksykanie, którzy chcą organizować igrzyska w miastach Ciudad Mexico, Guadalajara, Monterrey i Tijuana, zatem znacznie szerzej niż w 1968 roku, gdy meksykańska stolica gościła niezapomniane (także dla Polski) igrzyska. Indonezja zgłosiła ... miasto przyszłości Nusantara na wyspie Borneo, która już niebawem ma przejąć rolę nowej stolicy kraju w miejsce zalewanej przez morze Dżakarty. Nusantara ma mieć mocne wejście. Jest też kandydat trzeci i chyba najważniejszy - uważany za faworyta Stambuł. Do tego dochodzą jeszcze kandydatury oczekiwane, a jeszcze niepotwierdzone. Taką jest koncepcja Egiptu, który chce - wzorem Indonezji - przedstawić ofertę swej nowej stolicy, miasta przyszłości. Z kolei Chiny zamierzają zgłosić miasta w sercu kraju, czyli Chongqing i Chendu, a Indie rozważają propozycję Ahmedabadu. W grę wchodzą także: Seul w Korei Południowej, Montreal i Toronto w Kandzie, Bolonia i Florencja we Włoszech, Kopenhaga w Danii, wreszcie Doha w Katarze, który może swą ofertą załatwić sprawę. Bodaj najciekawszą koncepcją na 2036 rok jest propozycja niemiecko-izraelska. Berlin pragnie zorganizować igrzyska olimpijskie z Tel Awiwem, aby zatrzeć po stu latach pamięć o nazistowskiej propagandzie wokół igrzysk Hitlera. Egipt odmówił Arabii Saudyjskiej w kwestii mundialu 2030 roku To są potężne kandydatury, przy którym polska może mieć dość małe szanse na powodzenie. A przecież igrzyska chciała organizować także Ukraina, ale ostatecznie wycofała się z pomysłu, by te odbyły się w Odessie (oczywiście już po zakończeniu wojny).