Dominik Kopeć został w tym sezonie czołowym sprinterem Europy. Kilka dni temu dwukrotnie bił rekord życiowy. Wynik na 100 metrów doprowadził ze stanu 10,20 sek. do 10,05 sek. To dawało nadzieję na kolejny znakomity występ na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Polska traci pierwszą pozycję. Biało-czerwoni muszą gonić czołówkę Dominik Kopeć zesztywniał. "Nawaliłem. Co tu dużo mówić" Nasz sprinter ruszył fantastycznie. Mięśnie i nogi pracowały fantastycznie. I tak do połowy dystansu. Nagle jednak coś się zacięło w tej fantastycznie pracującej maszynie. - Mogłem to wygrać i dlatego jestem zły na siebie. Ta druga część dystansu była tragiczna. Aż nie chcę na to patrzeć - dodał. Dla Kopcia, który pochodzi z trudnego środowiska, sport był wszystkim od dziecka. - W wakacje całe dnie grywałem z kolegami w piłkę. Potem spróbowałem lekkoatletyki. I fajnie to wyszło. Sport jednak nie był dla mnie ucieczką. Po prostu od dziecka lubiłem rywalizować i dlatego poszedłem w sport - mówił. Sport uprawiała także jego młodsza o dwa lata siostra Klaudia. Ona próbowała swoich sił w sprincie i skoku w dal. - Szybko jednak zraziła się do sportu - śmiał się nasz sprinter, który był pierwszym w rodzinie zawodowym sportowcem. Z Chorzowa - Tomasz Kalemba, Interia Sport Zobacz tabelę medalową igrzysk europejskich. Polska w czołówce