Iga Świątek w tym roku na turniej rangi Wielkiego Szlema na kortach imienia Rolanda Garrosa przyjechała w znakomitej formie i roli wielkiej faworytki. Polka bowiem wygrała obie znaczące imprezy przed startem zmagań na arenie w Paryżu. Najpierw Świątek była najlepsza w Madrycie, czego dokonała pierwszy raz swojej karierze, a potem nie dała swoim rywalkom absolutnie żadnych szans w rywalizacji w Rzymie, gdzie wygrała już trzeci raz w swojej dotychczasowej przygodzie z tenisem. Właśnie to potwierdzili, ogromny skok Polaka. 61 miejsc, wreszcie przebił kolejną granicę W obu finałach pokonała drugą rakietę świata, a więc Arynę Sabalenkę. Trudno o lepsze świadectwo dominacji w żeńskim tenisie. W międzyczasie z walki w Rzymie wycofała się Jelena Rybakina, a więc druga z wielkich rywalek. To wszystko sprawia, że według wielu ekspertów każde inne rozstrzygnięcie, niż wygrana Igi Świątek w imprezie na kortach imienia Rolanda Garrosa będzie sporą niespodzianką. Polka rywalizację rozpoczęła od starcia z kwalifikantką z Francji - Leolią Jeanjean. Iga Świątek rozpoczęła rywalizację w Paryżu. "Jak w domu" To starcie oczywiście nasza gwiazda wygrała, choć na początku drugiego seta pojawiły się minimalne problemy. - Jestem niezwykle zadowolona, że już zaczęłam ten turniej, że wróciłam na ten kort. Czuję się tu jak w domu. Myślę, że mogę grać bardzo dobry tenis i mam nadzieję, że będę tu najdłużej, jak tylko się da - rozpoczęła swoją pomeczową wypowiedź na korcie nasza gwiazda. - Te ostatnie turnieje dały mi bardzo dużo. Mam teraz świadomość, że mogę zagrać dobry tenis w każdych warunkach, jestem z siebie bardzo dumna. Czuję się bardzo pewna siebie, ale mimo tego wiem, że każdy kolejny turniej to oddzielna historia i muszę skupiać się na kolejnych meczach - dodała Polka. Nie mogło oczywiście zabraknąć pytania o mecz Rafaela Nadala, który kilkanaście minut po naszej zawodniczce wyjdzie na kort, aby zmierzyć się z Alexandrem Zverevem. 6:1 dla Świątek i moment dekoncentracji Polki. Będzie hit w kolejnej rundzie - Myślę, że jeszcze za wcześnie na to, żeby nazywać mnie "królową mączki", jak to ma miejsce w przypadku Rafy (Nadala przyp. red.). Jestem bardzo dumna z tych osiągnięć, to zawsze była moja ulubiona nawierzchnia, to tutaj tenis sprawia mi największą przyjemność. Oczywiście będę oglądać mecz Rafy, ale porównywanie mnie z nim jest zdecydowanie zbyt wczesne. Ja jestem bardzo daleko od niego, ale staram się od niego uczyć i brać jak najwięcej mogę - powiedziała. W kolejnej rundzie Polka zagra ze zdecydowanie trudniejszą rywalką, a przynajmniej tak się wydaje, gdy spojrzymy na nazwisko. Mowa bowiem o byłej liderce rankingu i wielkiej mistrzyni - Naomi Osace.