Po porażce z Danielle Collins w Rzymie Iga Świątek nie zamierzała robić sobie żadnej przerwy od tenisa. Niemal natychmiastowo udała się do Paryża, aby jak najlepiej przygotować się do Roland Garros. Rzadko kiedy zawodniczki meldują się w stolicy Francji na aż kilkanaście dni przed startem turnieju. Polka szuka dawnej formy, a przede wszystkim dawnej radości z gry. W poniedziałek 23-latka rozpoczęła rywalizację w głównej drabince od starcia z Rebeccą Sramkovą (42. WTA). Początki obu setów było mocno wyrównane. W drugiej partii to Słowaczka na moment przejęła inicjatywę, prowadząc 2:0 i 3:1. "W tym fragmencie meczu nie skróty, ale efektowne loby, gdy Iga podchodziła do siatki, dawały Słowaczce punkty, pewność siebie i uznanie trybun" -relacjonował prosto z Paryża Artur Gac z naszej redakcji. To jednak nie wystarczyło, aby pokonać Świątek. Rozbita Sramkova powiedziała to o Świątek. Niczego nie ukrywała Po godzinie i 26 minutach to zeszłoroczna mistrzyni Roland Garros triumfowała 6:3, 6:3. - Nie był to łatwy mecz, Rebbeca grała luźno, szukała swoich szans, niektóre jej uderzenia z forehandu były niesamowite - podkreślała Polka w pomeczowej rozmowie. Jak poniedziałkowy pojedynek wyglądał z perspektywy Sramkovej? - Czułam się bardziej komfortowo w wymianach. Niemniej Iga jest nadal jedną z najlepszych tenisistek na świecie i rywalizowanie z nią w pierwszej rundzie to nigdy nie jest nic fajnego - mówiła Słowaczka w wywiadzie dla Sport.pl. Rywalka Polki nie ukrywała, że w drugim secie mogła realnie zagrozić byłej liderce światowego rankingu. - Myślę, że serwis okazał się kluczowy. W drugim secie przy stanie 3:2 moje podanie nie było dobre, Iga posłała kilka winnerów. Miałam swoje szanse, żeby lepiej poprowadzić drugiego seta, żałuję - słyszymy. Było to drugie spotkanie Igi Świątek z Rebeccą Sramkovą w karierze. W tym roku nasza zawodniczka pokonała Słowaczkę również w drugiej rundzie Australian Open (6:0, 6:2). Teraz Świątek na Roland Garros zagra z Emmą Raducanu.