W ostatnich tygodniach mnóstwo gromów spadło na głowę Igi Świątek i jej sztabu. Polka odpadła bowiem już na etapie trzeciej rundy Australian Open, a przypomnijmy, że do Melbourne nasza zawodniczka leciała, jako jedna z trzech wielkich faworytek do końcowego tryumfu. Pożegnanie się z imprezą na tak wczesnym jej etapie, było z pewnością wielkim rozczarowaniem dla liderki światowego tenisa, ale także całej opinii publicznej. 6:0 było przełomem. Magdalena Fręch wróciła, rewelacja Australian Open ograna Po tej niewątpliwej porażce pojawiło się mnóstwo głosów krytyki, które uderzały w Igę i jej trenerów, sugerując, że popełniono być może jakiś błąd w przygotowaniach do turnieju. Na czele grupy krytykującej pierwszą rakietę świata stanął Artur Szostaczko, który stał się w tym okresie bardzo rozpoznawalną w mediach postacią. Pierwszy trener Igi Świątek w kilku kolejnych wywiadach zwrócił uwagę na różne aspekty gry, które u Igi zawodziły. Iga Świątek była wyjątkowa. Szostaczko wspomina Największą uwagę poświęcił serwisowi Polki, który w Melbourne miał być jej bronią, a stał się słabością. - Iga źle serwuje. Przepraszam, że to powiem, ale głupio podaje i to koniecznie trzeba naprawić. Przez to wprowadza się w tarapaty i właśnie dlatego przegrała z Lindą Nosakovą - ocenił w rozmowie z "I.pl", w której zarzucił także sztabowi Świątek słabe przygotowanie. Krytyki było naprawdę bardzo dużo, ale Szostaczko ma świadomość, jak wyjątkową tenisistką od zawsze była Świątek. Wciąż nie ma litości. Kolejna ofiara Polaka, tym razem dawny pogromca Hurkacza i Ruuda - Od razu zauważyłem przepaść, jaka dzieliła ją od innych dzieci. Trenowałem wiele pokoleń, ale takiego talentu nie widziałem. Małe dzieci odbijają od ściany po kilka razy i na tym koniec, a ona potrafiła po 20 razy, lewa, prawa, mimo że przecież nie miała jeszcze wypracowanej techniki. Do tego, co dziś widzimy, imponowała już od małego zwrotnością, szybkością. To ją ogromnie wyróżniało na tle innych dzieci - powiedział w rozmowie ze "Sport.pl". - Pamiętam, że Iga była malutka, a już starała się odbijać piłkę od ściany. Miała wielki talent, zaciekawiła mnie, a współpracowaliśmy łącznie ponad cztery lata - wspominał dalej. Nie ma wątpliwości, że pod względem poruszania się po korcie obecnie Iga nie ma sobie równych. Kolejna okazja na pokazanie swojej wyższości nad rywalkami między innymi w tym aspekcie już niebawem. Polka zagra bowiem w turnieju WTA 1000 w Dosze, który rozpoczyna się 11 lutego. Relacje z imprezy na Sport.Interia.pl.