To trzeci raz w całej zawodowej karierze, kiedy to Iga Świątek wygrała do zera. W drugiej rundzie turnieju WTA 1000 w Rzymie pokonała Anastazję Pawluczenkową 6:0, 6:0. Mimo tak przekonującego zwycięstwa, w pomeczowej rozmowie zachowywała dużą ostrożność. Zapewniała również, że nie ogląda się na wyniki osiągane przez konkurentki. Skupia się na własnej pracy. "Skupiam się na sobie, staram się pracować jeszcze ciężej, grać coraz lepiej, rozwijać się. Jestem skupiona na następnym meczu, a nie na rezultatach innych zawodniczek" - powiedziała. Dyplomatycznie wypowiedziała się również o grze na włoskich kortach. "Lubię tu grać" - mówiła krótko. Choć w trakcie pojedynku jej i Rosjanki trudno było mówić o atmosferze wielkiego tenisowego święta... Rzym to prawdziwy raj dla Świątek. Ten wpis mówi wszystko, "poziom gwiazd" Wysokie ceny biletów na turniej w Rzymie. Efekt? Pusto na meczu Igi Świątek i nie tylko Trudno było nie zauważyć, że w trakcie spotkania Świątek - Pawluczenkowa trybuny właściwie świeciły pustkami. Mecz obejrzała garstka kibiców, co postrzegane jest w kategoriach kompromitacji organizatorów. W trakcie transmisji komentatorka Canal+ Sport sygnalizowała, że za wszystko odpowiadają zbyt wysokie ceny biletów na spotkania rozgrywane na korcie centralnym. Kosztują one około 90 euro (ok. 400 zł). Za tańsze wejściówki na pozostałe areny trzeba zapłacić od 40 do 75 euro. Niewielu fanów zasiadło na trybunach także przy okazji hitowego pojedynku Ons Jabeur - Paula Badosa. "Działacze WTA powinni sobie pewne sprawy przemyśleć. Organizatorzy turnieju też" - skomentował ten widok dziennikarz Łukasz Jachimczak. Rywalizacja w turnieju w Rzymie powoli nabiera rumieńców i pozostaje mieć nadzieję, że następne emocjonujące pojedynki mimo wszystko przyciągną więcej kibiców spragnionych tenisowych wrażeń. I istotnie dadzą do myślenia osobom odpowiedzialnym za ustalanie cen na wydarzenie... Rosjanka rozbita w pył. Świątek czekała na taki triumf od miesięcy