Iga Świątek podjęła strategiczną decyzję w październiku ubiegłego roku. Podziękowała wtedy za współpracę Tomaszowi Wiktorowskiemu. Trenerskie obowiązki powierzyła Wimowi Fissette'owi - w nadziei na szybki rozwój sportowy i kolejne sukcesy na koncie. Efekt tej roszady znamy. Od tamtej pory raszynianka notuje coraz bardziej wyraźny regres. Nie zdobyła żadnego tytułu, nie dotarła nawet do finału. Świątek rozbiła "jedynkę", Ostapenko wygrała Roland Garros. Sensacyjne obrazki w Paryżu Ostatnia szansa Fissette'a? Świątek stoczy batalię o obronę tytułu w Paryżu Impas miał zostać przełamany po przeprowadzce na korty ziemne, na których Świątek czuje się najpewniej. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Nie brakuje głosów, że jeśli start we French Open również zakończy się niepowodzeniem, Fissette powinien ustąpić z zajmowanego stanowiska. - To zależy od relacji między nimi, ale moim zdaniem nie ma żadnego powodu, by to zrobić - oponuje Wojciech Fibak w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Tak naprawdę wszystkie tenisistki grają podobnie. I dobrze, że Fissette nie wprowadzał w grze Polki jakichś zmian. To jest jego mądrość. - Tomasz Wiktorowski zaimplementował przez 2,5 roku dwie poważne zmiany: skrócił ruch serwisowy i wyeliminował skróty. Jedyną rzecz, którą powinien skorygować Belg, jest forhend na nawierzchni trawiastej. Te problemy z forhendem u Igi, które obserwujemy do dziś, zaczęły się tak naprawdę rok temu właśnie na trawie - dodaje czterokrotny ćwierćfinalista Wielkiego Szlema. Tymczasem zaraz po zatrudnieniu Fissette'a powszechne były oczekiwania "przebudowy tenisowego warsztatu Igi", by jeszcze lepiej wykorzystać jej niebagatelny potencjał. Miała grać mniej siłowo, a bardziej finezyjnie. Chodziło o element zaskoczenia dla rywalek, coraz lepiej rozpoznających jej atuty. - Gdy ktoś przejmuje jedynkę czy dwójkę światową, to bardzo niebezpiecznie wprowadzać zmiany, bo można więcej zepsuć - przestrzega Fibak. - Głównym zadaniem trenera jest motywacja, aspekty psychologiczne i to się nakłada na to, co robi Daria Abramowicz. W świetle tych słów Fissette i Abramowicz znaleźli się zatem na kursie kolizyjnym. Czy rywalizacja w tegorocznym Roland Garros zaprzeczy tej tezie? Cząstkową odpowiedź na to pytanie otrzymamy już w niedzielę. W I rundzie turnieju Świątek zmierzy się ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą (41. WTA).