Tak, Polka była wielką faworytką tego spotkania. Jest też główną kandydatką do zwycięstwa w całym turnieju. Gra przecież z "jedynką", wciąż należy do najlepszych tenisistek na świecie. Jej pozycja w hierarchii jest niepodważalna. Takie kłopoty, jakie przeżyła, też zdarzają się nawet takim zawodniczkom. Szokujący początek Igi Świątek w meczu ze 148. rakietą świata Długa przerwa, ciężkie warunki w Tokio Świątek przystąpiła do meczu po 23 dniach przerwy. Ostatni raz zagrała 5 września, ulegając w IV rundzie US Open Jelenie Ostapenko. Potem były krótkie wakacje, treningi na kortach Legii i blisko tygodniowa aklimatyzacja w Tokio. Nie było żadnych meczów, tylko gierki ze swoim sparingpartnerem Tomaszem Moczkiem. Tak długi rozbrat z turniejami zawsze wybija zawodnika z rytmu. W warunkach meczowych "wstrzelić" się w kort jest dużo trudniej niż na treningu, zwłaszcza wtedy, gdy ma się za rywalkę miejscową zawodniczkę, która do tego miała za sobą mecz I rundy w tym turnieju. Do tego spotkanie było rozgrywane przy bardzo wysokiej wilgotności. Już po pierwszych gemach strój polskiej tenisistki ważył pewnie kilogram więcej. Był nasiąknięty wodą. Świątek zmieniła go dopiero na początku drugiego seta. Były momenty w meczu, w których widać było, że ciężko oddycha. Japonka jednak grała u siebie. Lepiej się czuła w takich warunkach. Statystyki jakich Świątek nie miała Pewnie z tych przyczyn Świątek aż zszokowała liczbą niewymuszonych błędów. Po pierwszych pięciu gemach, po których przegrywała 1:4 miała ich aż 20! Dopiero od tego momentu ustabilizowała swoje uderzenia i była bardziej regularna. Do końca seta popełniła już tylko trzy niewymuszone błędy. Problemem okazał się serwis - miała zaledwie 50-procentową skuteczność po pierwszym podaniu. To bardzo słaby wynik. W drugim secie podobne problemy u zwyciężczyni czterech turniejów wielkoszlemowych występowały nadal, choć dopiero w drugiej fazie. Świątek popełniła łącznie aż 41 niewymuszonych błędów (!), a skuteczność pierwszego serwisu wyniosła tylko 54 procent. To nie są wartości do których polska tenisistka, dążąca zawsze do sportowej perfekcji, przyzwyczaiła tenisowy świat. Trzeba wygrywać nawet jak się gra słabo Taką sytuację przewidział w rozmowie z Interią były trener Igi Świątek, Piotr Sierzputowski. Wskazywał na to, że wiceliderka rankingu będzie musiała "wejść w ten turniej", przyzwyczaić się do nowego miejsca. - Myślę, że Iga będzie w Azji grała dobrze. Pierwsze mecze mogą być takie, jak to mówimy "zardzewiałe", nie będą perfekcyjne, ale trzeba wygrywać, jak się gra kiepsko, bo dobrze to się gra dwa razy w roku - powiedział szkoleniowiec prowadzący obecnie Amerykankę Shelby Rogers. - Jeśli ona zagra - z powodu przystosowania się do nowego miejsca - o 10 procent gorzej, to i tak 90 procent meczów powinna wygrać. Jak "złapie" te dwa, trzy pierwsze mecze, to nie sądzę, żeby pojawił się u niej jakiś problem - dodał Sierzputowski. Z niecierpliwością wypada czekać na piątkowy pojedynek z Weroniką Kudermietową, rywalką dużo bardziej wymagającą. Ale Świątek ma już za sobą dobre przetarcie. Olgierd Kwiatkowski