Zamieszanie po decyzji WTA ws. Świątek. Sami nie wiedzieli, co zrobić. W końcu decyzja zapadła
WTA miało twardy orzech do zgryzienia po pozytywnym wyniku testu antydopingowego u Igi Świątek. Z takim zamieszaniem światowa organizacja jeszcze się nie mierzyła i musiała stanąć w szranki z... własnymi przepisami. Odebranie Polce punktów rankingowych mogło bowiem nieść za sobą dalsze konsekwencje. Tym razem jednak decyzja Women’s Tennis Association jest korzystna dla 23-letniej tenisistki.
Sprawa Igi Świątek prawdopodobnie spędza sen z powiek przedstawicielom WTA, którzy muszą mierzyć się z niespotykanym dotąd dla nich zamieszaniem. 28 listopada Polka przyznała, że uzyskała pozytywny wyniku testu antydopingowego. W próbce pobranej od niej 12 sierpnia wykryto śladowe ilości jednej z zakazanych substancji - trimetazydyny. Szybka reakcja sztabu i samej 23-latki pozwoliła udowodnić, że wszystkiemu winny był zanieczyszczony fabrycznie lek, który zawodniczka przyjmowała zgodnie z zaleceniami lekarza.
Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa ukarała drugą rakietę świata symbolicznym, miesięcznym zawieszeniem, zaliczając na jego poczet okres tymczasowego zawieszenia, nałożonego na czas postępowania wyjaśniającego, podczas którego tenisistka musiała wycofać się z trzech turniejów. Polce odebrano też nagrodę finansową w wysokości 158 944 dolarów (ok. 650 tys. złotych) za dotarcie do półfinału WTA 1000 w Cincinnati. To właśnie tuż przed tym turniejem została pobrana feralna próbka.
Na tym jednak kary dla raszynianki się nie skończyły i w niedzielę późnym wieczorem polskiego czasu została opublikowana aktualizacja rankingu WTA. Iga Świątek straciła nie tylko pieniądze, ale też 390 punktów, wywalczonych podczas wspomnianej imprezy. Skomplikowane zasady, które dokładnie wytłumaczyliśmy na łamach Interia Sport, sprawiły, że zawodniczce odjęto ostatecznie "tylko" 75 oczek. O tyle też wzrosła jej strata do Aryny Sabalenki.
WTA w tarapatach. Pogubili się we własnych zasadach. Postanowili ws. Świątek
Właśnie ta decyzja wywołała kolejne ogromne zamieszanie i postawiła WTA w sytuacji, z którą organizacja jeszcze nigdy wcześniej się nie spotkała. To, w jaki sposób Women’s Tennis Association uwzględni karę dla Polki, niosło za sobą dalsze konsekwencje. Jak słusznie zauważył dziennikarz Ben Rothenberg, gdyby ranking został zrewidowany wstecznie, oznaczałoby to zmianę na jego szczycie już w tygodniu rozpoczynającym się 14 października. Przewaga Igi Świątek nad Aryną Sabalenką wynosiła wtedy zaledwie 69 punktów. Tym samym liczba tygodni, spędzonych przez Polkę na pozycji numer jeden, musiałaby zostać zmniejszona ze 125 do 124.
- Zapytałem WTA, jak poradzą sobie z tą sytuacją, a oni odpowiedzieli, że potrzebują czasu, bo to dla nich bezprecedensowa decyzja - pisał jeszcze kilka dni temu jeden z najbardziej znanych tenisowych publicystów.
Teraz, już wszystko stało się jasne. Ben Rothenberg potwierdził, że organizacja zachowała się z korzyścią dla 23-latki. Uwzględniła bowiem utratę punktów wyłącznie w odniesieniu do ostatniego publikowanego rankingu, w którym Iga Świątek już i tak zajmowała drugie miejsce.
- Utrata punktów zostanie zastosowana do rankingu dopiero od momentu ogłoszenia jej kary
- tłumaczy. To oznacza, że statystyki raszynianki pozostają niezmienione.
Polka nadal jednak nie może spać spokojnie. Wciąż bowiem od decyzji ITIA o łagodnym potraktowaniu tenisistki może odwołać się WADA, tak jak zrobiła to chociażby w sprawie lidera rankingu ATP, Jannika Sinnera. Organizacja otrzymała już akta sprawy, a na podjęcie decyzji ma czas 9 stycznia 2025 roku, a w określonych okolicznościach nawet dłużej.