Meczu z Mirrą Andriejewą Iga Świątek nie zaczęła zbyt dobrze. W czwartym gemie Rosjanka miała już przewagę przełamania i serwowała, aby prowadzić 3:1. Najwyraźniej bardzo zależało jej na zwycięstwie z Polką. Do tego stopnia, że postanowiła nie przyznawać się do oczywistego błędu, który popełniła. Andriejewa ewidentnie dotknęła siatki przy ostatnim odbiciu piłki, która dawałaby jej zwycięstwo w gemie. Do błędu się jednak nie przyznała. Iga Świątek musiała więc osobiście ruszyć z pretensjami do prowadzącego to spotkanie Kadera Nouniego. Historyczny awans w zasięgu. I to bez gry w Dubaju. Dzieje się na ścieżce Świątek Świątek zauważyła błąd rywalki. Ruszyła z pretensjami, mecz przerwano Polce błąd rywalki nie umknął. Mimo zgłoszenia go przez Polkę Andriejewa nadal nie chciała przyznać się do tego, że dotknęła siatki. Kader Nouni założył swoje słuchawki i z wielką uwagą obejrzał powtórkę z tego zagrania. Zaskoczenia nie było. Arbiter dostrzegł teraz, że Rosjanka rzeczywiście dotknęła siatki. Przyznał punkt Idze Świątek, a gem był kontynuowany. Iga Świątek była bliska przełamania, ale ostatecznie Andriejewa obroniła breakpointa i wyszła na 3:1. Kader Nouni to arbiter dobrze znany polskim kibicom. W przeszłości Agnieszka Radwańska nazwała go "matołem". Zdarzyło mu się również poważnie zdenerwować Igę Świątek w meczu z Jeleną Rybakiną. - O waszym kraju wiedziałem dotychczas niewiele: że to państwo byłego bloku komunistycznego, które znane jest z pięknych kobiet. Teraz w Poznaniu mogę się o tym naocznie przekonać. W przyszłym tygodniu będę obserwował piękne Polki na turnieju w Sopocie - mówił w 2004 roku Kader Nouni. Niestety, pierwszego seta z Mirrą Andriejewą Iga Świątek przegrała 3:6. Spotkanie wciąż trwa, a relację tekstową można śledzić na portalu Interia - TUTAJ. Sensacyjna porażka Sabalenki. Białorusinka ma dość, zapowiada zmiany