Burzliwie wokół WTA Finals 2023. Zawodniczki nie miały zagwarantowanych optymalnych warunków i nie mogły przygotować się do turnieju tak, jakby tego oczekiwały. Przede wszystkim niemal do ostatniej chwili nie był gotowy kort, na którym od 29 października rozgrywane są zawody. Tomasz Wiktorowski miał nadzieję, że chociaż nawierzchnia zostanie oddana do użytku w sensownym terminie, ale tak się nie stało. Iga Świątek była zmuszona do trenowania na przyhotelowych kortach, ale to przecież nie to samo, co zajęcia na docelowym obiekcie. "To jest śmieszne. Kortu cały czas nie ma. Zawodniczki trenują w jakimś hotelu, a do tego podobno na miejscu jest tylko jeden stringer [osoba od naciągania rakiet, red.]. To jest jakaś kompletna paranoja, a WTA to trzeba rozwiązać i założyć na nowo, bo to jest banda nieudaczników" - mówił Lech Sidor w Super Expressie. W język nie gryzła się też Aryna Sabalenka. "Nie jestem zadowolona z tego, że nie mogłyśmy trenować na korcie głównym. To nie jest poziom wymagany na turnieju WTA Finals" - irytowała się. Temat podnosiła również krótko po swoim pierwszym meczu w Cancun. Także trener Maciej Synówka jest zdania, że taki poziom organizacyjny absolutnie nie przystoi WTA. "To przykre, ponieważ już drugi rok z rzędu widzimy braki organizacyjne. WTA ma jedno zadanie – przypilnować swoje największe i najważniejsze turnieje. (...) Wydarzenie, które jest tak prestiżowe, (...) powinno być zorganizowane dużo lepiej" - mówi w rozmowie z TVP Sport. Na tym nie kończy. Aryna Sabalenka odarta ze złudzeń przez Igę Świątek i zrzucona z tronu WTA? "Zrobi wszystko" Iga Świątek lepsza od Aryny Sabalenki na WTA Finals 2023? "Powinno to sprzyjać Polce" Krążą pogłoski, wedle których problemy na WTA Finals to niejako pokłosie domniemanych finansowych i marketingowych kłopotów WTA. To dlatego zawody mają odbywać się w Meksyku. Lokalizacja co prawda nie zadowoli większości kibiców, ale za to ma napełnić portfel tenisowej federacji. Przy okazji odnosi się też do innych spekulacji. A mianowicie do tych oceniających grupowe losowanie Igi Świątek. Pojawiają się głosy wskazujące na korzystny dla Polki bilans spotkań z rywalkami (Marketa Vondrousova, Ons Jabeur i Coco Gauff), z drugiej strony wskazuje się na specyfikę finałowych zawodów i możliwe niespodzianki. Zdaniem Macieja Synówki nie ma co zbyt mocno przykładać wagi do rywalek, warto skupić się na swoim tenisie. "Może utnijmy spekulacje i wróćmy do tego, co kilka dni temu mówił Tomasz Wiktorowski. Oni skupiają się wyłącznie na swoich przygotowaniach. Losowanie jest losowaniem. Jeśli chce się udowodnić, że jest się najlepszą zawodniczką na świecie, to tak naprawdę musisz się liczyć, że zagrasz z najtrudniejszymi rywalami. Czy to będzie w fazie grupowej czy na późniejszym etapie turnieju. I takie jest nastawienie Igi Świątek" - tłumaczy. Ma też dobre informacje dla kibiców Polki, którzy liczą na jej powrót na szczyt rankingu WTA. Stanie się tak, jeśli w turnieju w Cancun poradzi sobie lepiej niż Białorusinka. A szanse na to są niemałe, ponieważ zazwyczaj lepiej radzi sobie z presją niż Sabalenka. "Sabalenka musiała podjąć kilka prób, przetrawić duże porażki, aby wygrać Wielkiego Szlema i zostać liderką rankingu WTA. Jeśli obie będą miały to z tyłu głowy, to powinno to sprzyjać Polce. Życzę nam wszystkim ich bezpośredniego starcia" - podsumowuje szkoleniowiec. Tymczasem przed Igą Świątek pierwszy mecz, z Marketą Vondrousovą. Spotkanie zaplanowano na 30 października najwcześniej na godzinę 23.00. Transmisja telewizyjna w Canal+Sport, relacja tekstowa online na żywo w Interii Sport. Niesamowite sceny w meczu Sabalenki. Istny nokaut, polały się łzy na korcie