W październiku Iga Świątek wszem wobec ogłosiła rozpoczęcie współpracy z nowym szkoleniowcem. I tak miejsce Tomasza Wiktorowskiego zajął Wim Fissette. Na razie rezultaty tej roszady zdają się dalekie od oczekiwanych. Pod skrzydłami Belga tenisistka nie wygrała jeszcze żadnego turnieju. Co więcej, nawet w lubianych przez siebie zawodach dochodziła najdalej do półfinału. Najsłabiej poszło jej w niedawnej rywalizacji w Rzymie. Wówczas odpadła na etapie 1/16 finału, po porażce z Danielle Collins (1:6, 5:7). W efekcie od tygodni pojawiają się pytania o sens dalszej pracy Igi z Wimem. "Wim Fissette, pakuj torby, bo nie znajdziesz roboty nawet w supermarkecie. Jest źle, bo rodzi się pytanie: kto za plan taktyczny dzisiaj odpowiadał? Ktoś spyta: jaki plan? może Zosia samosia! Kto rządzi? - to jest pytanie najważniejsze" - na platformie X pisał Lech Sidor. Wtórował mu Karol Stopa, który również nie miał dla Belga litości. Niebawem Świątek rozpocznie próbę podreperowania wyników. Przed nią ważny sprawdzian na wielkoszlemowym French Open. Wedle części ekspertów będzie to też gra o być albo nie być dla Fissette'a. Temat podnoszą Boris Becker i Andrea Petković. A jednak koniec Fissette'a w sztabie Świątek? "Paryż jest kluczowy" Jakiś czas temu Becker i Petković uruchomili podcast, w którym wspólnie dzielą się przemyśleniami dotyczącymi bieżących wydarzeń tenisowych. Tuż przed momentem, w którym na dobre wystartuje Roland Garros (25 maja), wzięli na tapet temat współpracy Igi z Belgiem. Boris publicznie ocenił, że "Paryż jest kluczowy dla kierunku, w którym zmierza ścieżka Igi Świątek". Jest daleki od krytykowania Wima, wręcz uważa go za jednego z najlepszych trenerów tenisa na świecie, ale czasem bywa tak, że między szkoleniowcem a zawodniczką po prostu "nie klika", choćby oboje bardzo starali się osiągać jak najlepsze wyniki. Niegdysiejszy tenisista wyraził też przekonanie, że French Open będzie zasadniczy, jeśli idzie o posadę Fissette'a. "Wim na pewno nie jest złym trenerem. Ale myślę, że po Paryżu nastąpi zmiana" - zaznaczył, z czym zresztą zgodziła się Petković. To nie pierwszy raz, gdy ktoś publicznie wyraża przekonanie o rychłym przewrocie w sztabie Świątek. Pożegnanie Polki z Belgiem wróżył wcześniej Marek Furjan. I on przekonywał, że do zmiany może dojść po wydarzeniach we Francji. Mimo to rozstanie Igi z obecnym szkoleniowcem byłoby rewelacją. Wszak sama tenisistka całkiem niedawno postawiła sprawę jasno i wyjawiła, że nie tylko ufa Wimowi, ale też nie obarcza go winą za swoje porażki. "Gorsze wyniki zbiegły się w czasie z wieloma innymi wyzwaniami ostatnich miesięcy, także w życiu rodzinnym. Znalazłam się na etapie kariery, w którym muszę przeformułować myślenie o sobie. (...) Trener natomiast nie gra. Nie zmieniłam swojego tenisa tak bardzo, że nagle prezentuję niższy poziom czy nie mam mocnych stron. Po prostu za mną są takie tygodnie i turnieje, że nie zagrałam najlepiej niektórych poszczególnych meczów. To jednak nie zmienia faktu, że pracujemy z Wimem nieustannie" - podsumowywała temat w WP SportowychFaktach.