Iga Świątek wygrała trzecie spotkanie w tegorocznym Wimbledonie. Miała jednak problemy na początku pojedynku z Chorwatką Petrą Martić (29. WTA), a końcówka była niezwykle nerwowa. Liderka rankingu opanowała kryzys. Wygrała 6:2, 7:5 w godzinę i 42 minuty. Awans Świątek, rywalka już czeka Świątek powtarza wynik z 2021 roku. Jak dwa lata temu jest już w czwartej rundzie Wimbledonu. W trzecim swoim tegorocznym występie na londyńskich kortach potwierdziła, że dobrze się tu czuje, choć w odróżnieniu od dwóch poprzednich spotkań z Chinką Zhu Lin i Hiszpanką Sarą Sorribes Tormo już tak łatwo nie poszło, ale za to mecz stał na dużo wyższym poziomie. Sama Świątek przyznawała zresztą, że jest zadowolona ze swojej gry, choć Martić w końcówce drugiej partii "postraszyła" naszą zawodniczkę. W grze Polki na trawie widać spory progres, ale ona sama skromnie przyznaje, że ma cały czas bardzo dużo do poprawy. "Jest wiele rzeczy do poprawy. Zawsze jest. W tenisie jest tyle uderzeń i zagrań, że niemożliwym jest opanować wszystkie do perfekcji. Na szczęście mam dopiero 22 lata, a moi trenerzy cały czas mają na mnie pomysł. I mam nadzieję, że z roku na rok będę coraz lepsza" - powiedziała Świątek. Pytana o swoją kolejną rywalkę Belindę Bencić Polka komplementowała reprezentantkę Szwajcarii, "Belinda gra świetnie, zresztą w 4. rundzie nie ma przypadkowych zawodniczek. Już nie mogę się doczekać!" - przyznała. Nie będzie polskiego hitu. Koszmar Linette w drugim secie Gospodarze zaskoczyli Świątek. Polka przerwała wypowiedź Na koniec pomeczowej rozmowy doszło do zaskakującego zdarzenia. Podczas wypowiedzi Świątek rozległ się hałas, który kompletnie rozproszył naszą zawodniczkę. Kiedy Polka przestała mówić, prowadzący z uśmiechem uspokoił ją, że to tylko zasuwanie dachu. Ten drobny incydent nie wpłynął jednak na radość Polki z kolejnej wygranej. Przed Świątek teraz trudna przeprawa z Belindą Bencić, ale raszynianka jest w takiej formie, że awans do ćwierćfinału jest absolutnie w jej zasięgu. Sporo mówiło się przed turniejem o tym, że trawa nie jest ulubioną nawierzchnią, ale po grze Świątek zupełnie tego nie widać. Każdy kolejny mecz pokazuje, że nasza zawodniczka zrobiła spory postęp również i tutaj. A przecież, jak podkreśla, ma dopiero 22 lata i nadal będzie szła w górę. Pustki na meczu Igi Świątek. Szybkie wyjaśnienie