W ostatnich latach czerwiec jest bez wątpienia jednym z najpiękniejszych miesięcy dla każdego polskiego kibica sportu. To właśnie wtedy na kortach w stolicy Francji odbywa się Roland Garros. Jedynym wyjątkiem były czasy pandemiczne, kiedy po raz pierwszy Iga Świątek podbiła serca fanów nad Sekwaną. Raszynianka w jedynym turnieju wielkoszlemowym na mączce nie ma sobie równych, co udowodniła także i w tym roku. Niedawno zakończona impreza rozpoczęła się jednak nerwowo. Niewiele brakowało, a 23-latka pakowałaby się do domu po drugiej rundzie. Naomi Osaka miała już piłki meczowe, lecz nie wytrzymała ciśnienia i w decydującym secie z prowadzenia 5:2 Japonki zrobiło się 7:5 na korzyść naszej tenisistki. Iga Świątek była nie do zatrzymania. Rywalki nie miały szans Chwilowy zimny prysznic jeszcze bardziej zmotywował Polkę i sprawił, że ta wkroczyła na wyższy poziom. Od trzeciej rundy aż do samego finału Iga Świątek nie przegrała już choćby jednego seta. A przecież nie grała z byle kim, bo w ćwierćfinale spotkała się z Marketą Vondrousową. W półfinale czekała Coco Gauff. Jakkolwiek to zabrzmi, obie razem wygrały zaledwie osiem gemów. Gdy okazało się, że w finale raszynianka skrzyżuje rakietę z dużo niżej notowaną Jasmine Paolini, nikt nie wierzył w niespodziankę. I do niej nie doszło. Nasza rodaczka odprawiła przeciwniczkę z kwitkiem. Zasłużenie po raz czwarty w karierze przemawiała do publiczności ze łzami w oczach po ostatnim singlowym meczu kobiet. Nadchodzi zmiana pokoleniowa w tenisie. Tego jeszcze nie było Do odpoczywającej Polki spływają gratulacje z całego świata. Nie brakuje też ciekawostek związanych z jej poczynaniami na francuskich kortach. Ta najnowsza związana jest nie tylko z 23-latką. O co dokładnie chodzi? Po raz pierwszy w historii zarówno w rankingu ATP, jak i WTA na czołowych dwóch miejscach plasują się osoby urodzone w XXI wieku. W zmaganiach pań Arynę Sabalenkę wyprzedziła Coco Gauff (2004). Wśród mężczyzn zakończyło się panowanie Novaka Djokovicia. Numerem jeden od poniedziałkowego poranka stał się Jannik Sinner (2001). Goni go jednak świeżo upieczony zwycięzca Rolanda Garrosa, Carlos Alcaraz (2003). "Pierwszy raz w historii taka sytuacja ma miejsce w obu rankingach jednocześnie" - oznajmili z dumą dziennikarze tennis.com, którzy podzielili się z kibicami wspomnianą ciekawostką. Najbardziej zadowolony z siebie musi być Jannik Sinner. 22-latek napisał piękną historię włoskiego tenisa, ponieważ jeszcze nikt wcześniej z tego kraju nie plasował się na tak wysokiej lokacie. My też oczywiście czujemy ogromną dumę z Igi Świątek.