Madison Keys na drodze do pierwszego wielkoszlemowego trofeum zdołała pokonać zarówno liderkę, jak i wiceliderkę światowego rankingu WTA. Ostatni raz podczas Australian Open taka sztuka udała się legendarnej Serenie Williams. Keys górą w emocjonującym finale. Wreszcie sięgnęła po wielkoszlemowe trofeum Aryna Sabalenka miała okazję zapisać się w historii. Jeżeli wygrałaby sobotni finał Australian Open, byłby to jej trzeci z rzędu triumf w Melbourne. Białorusinka miała zmierzyć się z Madison Keys. Amerykanka imponowała formą podczas turnieju - choćby w półfinale z Igą Świątek - ale i tak nie była faworytką w starciu z liderką światowego rankingu. Przecież do tej pory Keys jeszcze nigdy w długiej karierze nie sięgnęła po wielkoszlemowe trofeum. W sobotę przełamała jednak złą passę i zaliczyła największe osiągnięcie w historii dotychczasowych występów na kortach. Pokonała Sabalenkę w trzech setach (6:3, 2:6, 7:5) i mogła rozpocząć celebrację. Po spotkaniu nie kryła radości. Podczas ceremonii wręczania nagród z wielkim szacunkiem zwróciła się do pokonanej rywalki. "Po pierwsze, Aryna - niesamowita gra. Cieszę się, że wreszcie ci się zrewanżowałam. Nieprawdopodobny tenis, zawsze jesteś bardzo wymagającą rywalką, gramy najbardziej szalone mecze. Wielkie gratulacje dla twojego zespołu, bo masz za sobą kolejny fantastyczny wielkoszlemowy występ" - powiedziała z klasą Amerykanka. Taka dominacja nie przydarzyła się od 2009 roku. Keys napisała historię w Melbourne Tuż po zakończeniu finału pojawiły się doniesienia od tenisowych statystyków. Jak się okazało, Keys już podczas pierwszego triumfu podczas turnieju tak wielkiej rangi z miejsca postanowiła też zaliczyć inne spektakularne osiągnięcie. Nikt nie może powiedzieć, że w jej sukcesie w Melbourne udział miało szczęście, bo Amerykanka mierzyła się z niezwykle trudnymi rywalkami. Na drodze do półfinału odprawiła z kwitkiem obecne bądź byłe zawodniczki z czołowej dziesiątki rankingu: Danielle Collins (obecnie 11. miejsce), Jelenę Rybakinę (7.) i Elinę Switolinę (27.). W półfinale po trudnym boju wyeliminowała Igę Świątek (5:7, 6:1, 7:6), czyli wiceliderkę rankingu, a w finale okazała się lepsza również od liderki. Sięgnięcie po wielkoszlemowy tytuł, pokonując po drodze dwie najlepsze zawodniczki na świecie to niezwykle rzadkie wydarzenie. Jak donosi portal tennis.com, po raz ostatni miało to miejsce w 2009 roku, gdy Swietłana Kuzniecowa triumfowała podczas French Open. Wówczas pokonała sklasyfikowaną na drugim miejscu Serenę Williams i ówczesną liderkę - Dinarę Safinę. Jeśli zaś chodzi stricte o Australian Open, Keys poszła w ślady prawdziwej legendy gry, czyli wspomnianej już Sereny. Równo 20 lat temu, w 2005 roku, młodsza z sióstr Williams wygrała w Melbourne, eliminując drugą Amelie Mauresmo w ćwierćfinale, a także numer jeden rankingu WTA, czyli Lindsay Davenport.