Po ostatniej piłce meczu Świątek schowała twarz w dłoniach. Klęknęła. Długo płakała. Zachowała się tak jakby po raz pierwszy wygrała ważny turniej, a to przecież było kolejne zwycięstwo w tym roku. Już piąte. Znów po genialnie rozegranym finale. Jak widać, kosztował ją wiele nerwów i emocji. Koniec serii zwycięskich gemów w finale w Rzymie, ale kolejny set znów wygrany Po 11 minutach meczu było już 3:0 dla polskiej tenisistki z jednym przełamaniem serwisu rywalki. Świątek grała pewnie, nie mogła czuć się zagrożona. Jabeur wygrała następnego gema. Nie było jej łatwo. Broniła dwóch break pointów. W ten sposób Tunezyjka przerwała niesamowitą passę obecnej liderki rankingu WTA - 15 gemów z rzędu wygranych w finałach w Rzymie. Przed rokiem Świątek pokonała Karolinę Pliskovą 6:0, 6:0. Był to jednak jeden z dwóch wygranych przez Jabeur gemów w tym secie. Wygrała kolejnego także przy swoim serwisie. Wobec bardzo pewnego podania Polki - aż 80 procent punktów zdobytych po pierwszym serwisie - była bezradna. Tunezyjka próbowała odważnych zagrań, np. skrótu z returnu, ale udało się jej za pierwszym razem. Potem Świątek dobiegała już do piłek lądujących tuż za siatką. Set zakończył się po 36 minutach. Polka zakończyła go trzecim przełamaniem serwisu rywalki. Chwila kłopotów w drugim secie Przegrana seta stawiała Jabeur w bardzo złej sytuacji. 27-letnia tenisistka z północnej Afryki miała za sobą wyczerpujący turniej w Madrycie. W Rzymie w ćwierćfinale z Marią Sakkari i w półfinale z Darią Kasatkiną wygrała w trzech setach. Świątek przeszła włoski turniej bez straty seta. Wyczerpanie Jabeur widać było w niektórych momentach na początku seta. Nie nadążała za szybką grą Polki. Świątek szybko objęła prowadzenie 4:0. Wtedy jednak zaczął się lekki kryzys u zawodniczki z Raszyna. Tunezyjka zaczęła zmieniać rytm gry. Zmuszała liderkę WTA do biegania. Jabeur wygrała dwa gemy z rzędu, w kolejnym prowadziła już 40:0, miała też czwartego break pointa. Świątek namęczyła się, by je obronić. To był najlepszy fragment finału. Po tym gemie było już 5:2, a wkrótce potem mecz się zakończył, kolejnym zwycięstwem Świątek. Trwał godzinę i 22 minuty. Świątek wielką faworytką Rolanda Garrosa W poniedziałek miną trzy miesiące od ostatniej porażki Igi Świątek. 16 lutego uległa w trzech setach Łotyszce Jelenie Ostapenko. Od tego czasu wygrała 28 meczów, pięć turniejów WTA, z czego cztery rangi 1000. Polka jest dziś zdecydowanie najlepszą tenisistką na świecie. Nie tylko z racji prowadzenia w rankingu WTA. W tej chwili żadna rywalka nie jest w stanie nawiązać z nią walki. Ons Jabeur przed tygodniem wygrała turniej w Madrycie, jest siódma na świecie (w poniedziałek będzie szósta), na drugim miejscu w rankingu Race Singles, uwzględniającym wyniki z tego sezonu. Tymczasem w Rzymie Polka miała wyraźną przewagę z tak wymagającą przeciwniczką, z którą przegrała dwa ostatnie spotkania. Za tydzień w niedzielę rozpoczyna się Roland Garros. Świątek jest wielką faworytką turnieju w Paryżu. Olgierd Kwiatkowski Finał turnieju Internationali BNL d'Italia WTA 1000 w Rzymie (pula nagród 2 527 250 euro) Iga Świątek (Polska, 1) - Ons Jabeur (Tunezja, 9) 6:2, 6:2