Mimo że to już zaawansowana faza turnieju, a rywalka była najwyżej sklasyfikowaną z dotychczasowych przeciwniczek, był to dla Polki najłatwiejszy mecz w Rzymie. Nie było tylu nerwów co w spotkaniach z Wiktorią Azarenką, czy Biancą Andreescu, w których liderka rankingu męczyła się w pierwszych setach. Szybki pierwszy set Tym razem od samego początku 20-letnia tenisistka z Raszyna miała kontrolę nad meczem. Przegrała co prawda swój pierwszy gem serwisowy (było 1:1), ale później nie broniła już żadnego break pointa. W pierwszym secie straciła jeszcze jednego gema (piątego). Od tego momentu szła już po pewną wygraną. Pierwszy set trwał nieco ponad pół godziny, podczas gdy z Azarenką - godzinę 20 minut, a z Andreescu - godzinę 10 minut. Sabalenka, która w tym roku grała trzeci mecz z Polką po raz kolejny nie znalazła rozwiązania na jej ofensywną grę. Po przegranych punktach często zachowywała się tak jakby ktoś albo coś jej stale przeszkadzało. Zgłaszała pretensje do całego świata. Tylko jeden gem przegrany w drugim secie Dysproporcja między grą obu zawodniczek rosła dalej w drugim secie. Świątek grała nadal szybko, bezkompromisowo. Trafiała piłką tam, gdzie nie było rywalki, albo gdzie nie była w stanie dobiec. Doskonale wiedziała jak grać, aby Sabalenka jej nie zagroziła. Rozpoczęła seta od wyniku 4:0. Suchy wynik nie oddaje jednak pewnych kłopotów Świątek. Dwa razy broniła się przed przełamaniem w drugim secie, a sama miała aż siedem break pointów, z których wykorzystała dwa. Po raz kolejny w tym sezonie pokazała, że w najważniejszych momentach góruje nad przeciwniczkami spokojem i rozwagą. Widać było, że Polka dąży do jak najszybszej wygranej. W piątym gemie znów stanęła przed szansą przełamania, ale Sabalenka tym razem się obroniła, na koniec zagrywając efektowny skrót. Być może sposobem rywalki na Polkę była przerwa medyczna. Przy wyniku 4:1 Białorusinka poprosiła o pomoc fizjoterapeuty. To była jej ostatnia deska ratunku. Po kilku minutach przerwy, przy swoim gemie serwisowym, Świątek musiała bronić się przed przełamaniem. Sabalenka zagrywała jednak z returnów w aut. Potem Polka grała va banque. Dążyła do zakończenia spotkania przy podaniu rywalki. Miała trzy meczbole, trzeciego wykorzystała. Imponujące statystyki z tego sezonu W trzecim meczu z tą rywalką Świątek osiągnęła najlepszy wynik - straciła tylko trzy gemy. W finale w Stuttgarcie - cztery, a w ćwierćfinale w Dausze - pięć. Ale to przede wszystkim statystyki z całego sezonu Świątek są imponujące. Wygrała 27. mecz z rzędu, zagra w piątym kolejnym finale turnieju WTA. W tym roku odniosła 36. zwycięstwo w 39. spotkaniu, w 27. nie przegrała seta. W ostatnim pojedynku o obronę tytułu Świątek zagra w niedzielę. Czeka na rywalkę. O 17.00 w drugim półfinale zagra Ons Jabeur i Daria Kasatkina. Potencjalny mecz z Jabeur, zwyciężczynią niedawno rozegranego turnieju WTA w Madrycie, byłby szczególnie interesujący przed rozpoczynającym się za tydzień Roland Garrosem. Olgierd Kwiatkowski Półfinał turnieju WTA 1000 w Rzymie (pula nagród 2 527 250 euro) Iga Świątek (Polska, 1) - Aryna Sabalenka (3) 6:2, 6:1