Świątek odniosła 25. zwycięstwo z rzędu. Po raz siódmy w tym sezonie zagra w ćwierćfinale turnieju WTA, ale gra jeszcze dalej. Mecz był jednak bardzo trudny. To, w jaki sposób Polka wyszła z kłopotów w pierwszym secie, może budzić wielki szacunek. 80 minut pierwszego seta. Co za to była za walka Dopiero po blisko pół godzinie gry Iga Świątek wygrała pierwszego gema. Jak na to, co ostatnio prezentowała polska tenisistka, było to zaskakujące. 20-latka z Raszyna przegrywała 0:3, dwukrotnie straciła gemy serwisowe. Spotkanie było w tej części wyjątkowo zacięte. Inauguracyjny gem trwał 11 minut, zawodniczki rozegrały w nim 16 punktów, Azarenka wykorzystała dopiero czwartego break pointa. Kiedy już jednak Polka wzięła się za odrabianie strat, to na poważnie. Po wygraniu czwartego gema, w miarę łatwo wygrała kolejne dwa. Z 0:3 doprowadziła do stanu 3:3. A potem znów było tak jak na początku. Żadna z tenisistek nie miała zamiaru oddać nawet punktu. Doszło do najdłuższego gema w meczu - z 20 punktami rozegranymi w kilkanaście minut. W tym maratonie bardziej wytrwała okazała się Świątek. Godzina gry minęła przy wyniku 4:3 i 15:0 dla polskiej tenisistki. Liderka rankingu przełamała rywalkę i prowadząc 5:3 serwowała, by wygrać seta. Azarenka pokazała wielką sportową ambicję, obroniła cztery piłki setowe, a potem - trzeci raz w meczu - wykorzystała break pointa. Zmarnowała jednak swój gem serwisowy. Agresywna gra Świątek, która powodowała tyle niewymuszonych błędów plus skuteczne returny, dały Polce seta. Trwał blisko 80 minut, dłużej niż mecz pierwszej rundy Polki z Rumunką Eleną-Gabrielą Ruse (godzina 8 minut). Zupełnie inny drugi set Tak długiej grze sprzyjały wolne korty w Rzymie, ale też klasa zawodniczek. Azarenka to wciąż niezwykle groźna tenisista mimo swoich 32 lat. Jeszcze kilka miesięcy temu grała w finale Indian Wells. W tegorocznym Australian Open doszła do czwartej rundy. W drugim secie na początku zanosiło się na powtórkę z pierwszego. Najpierw serwis straciła Wiktoria Azarenka, a potem Świątek. Wkrótce jednak inicjatywę przejęła Polka. Grała regularniej, popełniała mniej niewymuszonych błędów, miała pewniejszy serwis. Z upływem czasu przewaga liderki WTA rosła. W czasie jednego gema z pierwszego seta wyszła na prowadzenie 4:1. Pewnie zmierzała do zwycięstwa. Nie przegrała już gema, w ostatnim nie straciła punktu. Ta partia trwała tylko 28 minut. Świątek - Andreescu w ćwierćfinale Kolejny mecz Igi Świątek już w piątek. Jej rywalką będzie Bianca Andreescu. Kanadyjka jest zaledwie rok starsza od polskiej tenisistki. W 2019 roku wygrała US Open. Potem przyszły kontuzje. Od pewnego czasu Andreescu wychodzi na prostą. W Rzymie pokonała: Emmę Raducanu (po kreczu Brytyjki w drugim secie), Hiszpankę Nurię Parrizaz Diaz i doświadczoną Chorwatkę Petrę Martić. W tych trzech meczach nie straciła jeszcze seta. Podobnie jak Świątek. Zapowiada się niezwykle ciekawy pojedynek. Olgierd Kwiatkowski III runda turnieju WTA 1000 w Rzymie (pula nagród 2 527 250 euro) Iga Świątek (Polska, 1) - Wiktoria Azarenka (16) 6:4, 6:1