Zapis relacji na żywo z meczu Świątek - Konjuh - kliknij TUTAJ! Pozycja w rankingu, ostatnie lata kariery nie wskazywały na to, że Ana Konjuh może zagrozić Idze Świątek. 23-letnia Chorwatka zajmuje 338. miejsce w klasyfikacji WTA, jeszcze niedawno grała turnieje ITF, czyli w tenisowej trzeciej lidze. Ale w przeszłości Konjuh pokazała, że ma zadatki na dobrą tenisistkę. Prawie cztery lata temu grała w IV rundzie Wimbledonu, zajmowała wtedy 20. pozycję w rankingu, ma za sobą także dwa zwycięstwa w juniorskich turniejach wielkoszlemowych. Gdyby nie kontuzje, byłaby dziś pewnie blisko światowej czołówki. Turniej w Miami pokazuje, że Chorwatka gra jak za dawnych lat. W pierwszych rundach pokonała Czeszkę Katerinę Sinakovą i Amerykankę Madison Keys. To znaczące wyniki. Pierwszy przegrany set z niżej notowaną rywalką od stycznia tego roku Od pierwszej piłki meczu z Polką Konjuh pokazała, że będzie walczyć o pełną pulę. Grała agresywnie, była wyczulona na słabsze zagrania Świątek, znakomicie serwowała. Prezentowała wysoki poziom. Widać było, że zwyciężczyni Roland Garrosa będzie miała kłopoty. Już przy drugiej okazji Konjuh przełamała serwis 19-letniej tenisistki z Raszyna. Polka natychmiast odpowiedziała tym samym, ale potem znowu Chorwatka wygrała gema przy podaniu rywalki. Było 4:2. Dalej mecz toczył się już według serwisu. Ostatni gem Konjuh wygrała bez straty punktu. Był to pierwszy set przegrany przez Świątek z tak nisko notowaną rywalką od stycznia tego roku, od turnieju w Melbourne. Wówczas Polka oddała seta Kaji Juvan (wówczas 104. WTA) w I rundzie i przegrała z Jekateriną Aleksandrową (wtedy 33. WTA) w kolejnej. Odrodzenie w drugim secie Świątek między setami poprosiła o przerwę. Mecz wznowiła z przytupem. Wygrała gema serwisowego do 0. W kolejnym doprowadziła do równowagi, ale Konjuh swoim mocnym podaniem wyszła z opresji. Szkoda sytuacji z czwartego gema. Świątek miała break pointa. Nie wykorzystała szansy. Jak w całym meczu w momentach kryzysowych Konjuh zachowywała się jakby nic złego się nie działo. Zrobiło się 2:2. Chwilę potem doszło do najbardziej zaciętego gema w meczu. Chorwatka miała cztery break pointy. Nie wykorzystała żadnego. W ostatnim z nich zmarnowała - jeżeli można użyć w tenisie takiego określenia - stuprocentową sytuację. Nie wykorzystała drive volley’a. Polce spadł kamień z serca. Objęła prowadzenie w meczu 3:2. Konjuh potem popadła w wielki kryzys. Tylko sporadycznie stać ją było na silny serwis. Rzadko wykorzystywała swój główny atut - mocny backhand. Przegrywała punkt za punktem i kolejne - cztery - gemy. Nie poddawała się. Aby zakończyć seta Polka potrzebowała trzech piłek setowych. Świątek pogrążona w rozpaczy Warunki panujące w Miami były trudne - gorąco (28 stopni), wysoka wilgotność. Każda z zawodniczek to odczuwała. Było to widoczne szczególnie w trzecim secie, gdy czas trwania meczu przekroczył granicę dwóch godzin. Chorwatka, mająca za sobą dwa wyczerpujące mecze i dosyć łatwo przegrany drugi set, niespodziewanie wróciła do gry. W trzecim gemie przełamała serwis Polki. Zrobiło się 1:2. Świątek załamała się. Kucnęła na korcie. Gdy usiadła na ławce, zaczęła płakać. Dawno nie znalazła się w tak trudnej sytuacji. Konjuh uwierzyła w siebie. Zaczęła grać równie dobrze jak w pierwszym secie. Doprowadziła do stanu 3:1, a potem miała dwa break pointy. Polka wyrównała, ale błąd serwisowy i zagranie w siatkę po returnie dały gema Chorwatce. Było już naprawdę źle. 4:1 dla Konjuh w trzecim secie. Nie wypuściła takiej okazji z rąk. Oddała jeszcze tylko jednego gema. Wygrała zasłużenie, choć przed meczem i po drugim secie niewielu dawało jej szansę na pokonanie młodej Polki. Konjuh stała się rewelacją turnieju i być może nie powiedziała ostatniego słowa. W kolejnej rundzie rywalką Chorwatki będzie Anastasija Sewastowa. Łotyszka awansowała do tej fazy bez gry. Z powodu kontuzji barku wycofała się Simona Halep. Olgierd Kwiatkowski III runda gry pojedynczej Miami Open (pula nagród 3 260 190 dol.) Iga Świątek (Polska, 15) - Ana Konjuh (Chorwacja) 4:6, 6:2, 2:6.