W poniedziałek Iga Świątek zagra swój pierwszy turniej po Australian Open. W I rundzie WTA 500 w Dubaju zmierzy się z Rosjanką Darią Kasatkiną. W dotychczasowych dwóch tegorocznych występach Polka dotarła do finału w Adelajdzie i półfinału w Australian Open. Olgierd Kwiatkowski, Interia: Został pan przedstawiony jako główny trener tenisowego projektu Legii. Czy to znaczy, że nie jest pan już sparingpartnerem Igi Świątek? Tomasz Moczek, sparingpartner Igi Świątek: Moim głównym zajęciem jest teraz prowadzenie Malwiny Rowińskiej, najlepszej polskiej juniorki w roczniku 2005 (135. ITF Juniors). Jestem jej head coachem. Zostałem też - jako trener - szefem projektu tenisowej Legii. Nadal od czasu do czasu sparuję z Igą. Ale to jest moje dodatkowe zajęcie. Kiedy mam czas, kiedy Iga jest na miejscu i ja jestem na miejscu, wtedy gramy ze sobą. Znamy się długo i bardzo dobrze, ja łatwo odnajduję się w Team Iga Świątek dlatego jak tylko mogę i zostanę o poproszony, to pomagam. W tej chwili priorytetem jest jednak dla mnie rozwój Malwiny. Długo trwa pana współpraca z Igą Świątek? - Od pięciu lat. Od początku współpracy pracy Piotra Sierzputowskiego z Igą. Współpraca trwa nadal, choć Piotra nie ma już w teamie. Może pan zdradzić jakie są wyniki sparingów pana z Igą? - Iga czasami wygrywa, czasami ja wygrywam. Nigdy nie graliśmy typowo sparingowego meczu. To są krótkie gierki, w których gramy na poważnie, ale jednak nie w pełnym wymiarze. Bywa, że trudno mi sobie poradzić z niektórymi zagraniami Igi, która często potrafi zagrać niekonwencjonalnie. Jakby ocenił pan początek sezonu Igi? Był finał turnieju w Adelajdzie, półfinał w Australian Open. Pod tym względem to wygląda bardzo dobrze. - Turniej w Adelajdzie był bardzo udany. Widać było, że świetnie się tam czuła, samo to przyznawała. Pod względem samopoczucia na korcie i poza nim. było idealnie i to przełożyło się na grę. W Australian Open po pierwszych dwóch łatwych meczach w dwóch kolejnych spotkaniach pojawił się stres. Mimo to się odnalazła i wygrała. I to było bardzo cenne, że mimo presji, stresu, ona potrafiła zwyciężyć. To przełom u Igi, że mimo trudności potrafiła domknąć takie mecze. W półfinale się nie udało, ale ten rezultat - półfinał - należy traktować pozytywnie. Idze nie było łatwo. To były jej pierwsze turnieje z nowym trenerem (Tomaszem Wiktorowskim - przyp. ok). Mogło pójść różnie. Nowy bodziec zadziałał właściwie. Pierwsze wyniki pokazują, że w tym sezonie możemy oczekiwać niezłych występów. Nie niepokoi pana i sztabu niestabilny serwis Igi? W meczu półfinałowym Australian Open z Danielle Collins zdobyła tylko trzy punkty po drugim podaniu. - We wcześniejszych meczach ten serwis funkcjonował. Wydaje mi się że w tym jednym konkretnym meczu ten element gry nie zadziałał. Na treningach, czy w Adelajdzie nie było problemu i nie sądzę, żeby był to problem w przyszłości. Przed Igą teraz turnieje w Dubaju i w Dausze. Na co może tam liczyć? - Po Australian Open nastawienie jest optymistyczne. Iga przyzwyczaiła się do gry na twardej nawierzchni. Po raz pierwszy w karierze zagrała w półfinale Wielkiego Szlema właśnie "na hardzie". Czuje się lepiej w tych warunkach, poprawiła swój sposób poruszania i rozwiązania taktyczno-techniczne. Był pan w Australii i siedział w boksie Igi Świątek, ale ze swoją nową zawodniczką... - Dostaliśmy zaproszenie. Dla mnie to była idealna okazja, aby pokazać Malwinie tenis kobiecy na najwyższym poziomie i na żywo jej tłumaczyć niuanse gry. Dla takiej zawodniczki to bezcenne doświadczenie. Za wcześniej, aby dokonywać jakichkolwiek porównań. Ale czy Malwina Rowińska może być w przyszłości drugą Igą Świątek? - Jak kiedyś Iga była porównywana do Agnieszki Radwańskiej tak teraz młode zawodniczki są porównywane do Igi. Każda zawodniczka jest inna, ma swój styl gry, swoje predyspozycje. Tak jest w tym wypadku. Malwina ma ogromny talent. Mogę to powiedzieć, bo widziałem Igę w jej wieku 16-17 lat i teraz patrzę na rozwój Malwiny. Ona ma predyspozycje, żeby walczyć z najlepszymi, jest waleczna, ma świetne oko, potrafi grać silnie, świetnie czuje piłkę i nie ma tenisowych zagrań z którymi by sobie nie radziła, choć jest bardzo młoda. Trzeba spokojnie teraz robić swoje. Jaki jest plan na ten sezon? Będzie zawodowy debiut? - W pierwszej części sezonu stawiamy przede wszystkim na juniorskie turnieje wielkoszlemowe i poprawę juniorskiego rankingu. Wysokie miejsce w ITF Juniors daje prawo do gry z "dziką kartą" w turniejach zawodowych rangi ITF. To bardzo skraca tenisową drogę, bo gra w eliminacjach jest - szczególnie dla młodych zawodniczek - uciążliwa i trudna. W drugiej części sezonu Malwina powinna zagrać już pierwsze kobiece ITF-y. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski