Władze Arabii Saudyjskiej w ostatnich latach mocno inwestują w sport, chcąc pokazać się światu z lepszej perspektywy. Choć w innych dyscyplinach sportu głosy sprzeciwu były głośne i zdecydowane, tenisistki nie zareagowały negatywnie na organizację prestiżowego turnieju WTA Finals w Rijadzie. Impreza rozpocznie się już w nadchodzący weekend. WTA Finals przez trzy lata w Arabii Saudyjskiej Każdy obserwator sportu musiał zwrócić uwagę na ekspansję Arabii Saudyjskiej w świecie sportu, która trwa już od kilku lat. Odkąd realną władzę przejął Mohammed bin Salman stało się jasne, iż kraj chce wykonać sporo kroków ku poprawie swojego wizerunku. Następca tronu zdaje sobie sprawę, że Arabia musi odpuścić swoje konserwatywne prawa, jeżeli chce uzyskać niezależność finansową. A by tak się stało, państwo nie może wiecznie opierać się wyłącznie na wydobyciu ropy. Pierwszy wielki krok miał miejsce na początku 2023 roku, gdy Al-Nassr sprowadziło jedną z największych piłkarzy wszechczasów - Cristiano Ronaldo. Pół roku później wzorem Portugalczyka ruszyło grono uznanych nazwisk, których skusiły potężne pieniądze Saudi Pro League. Nie zapominajmy, że Saudyjczycy wywalczyli też sobie prawa do organizacji kilku prestiżowych turniejów, by wspomnieć tylko superpuchary Hiszpanii oraz Włoch. Perłą w piłkarskiej koronie tego kraju jest jednak organizacja najważniejszego piłkarskiego święta - mistrzostw świata, które odbędą się w 2034 roku. Kraj z Półwyspu Arabskiego nie skupia się jednak wyłącznie na futbolu. Stał się też nową ojczyzną boksu, gdzie kilka miesięcy temu zorganizowano galę, na której zawalczyli Ołeksandr Usyk i Tyson Fury. Nie inaczej sprawa ma się z tenisem. To właśnie w Rijadzie odbędą się trzy najbliższe edycje prestiżowego turnieju WTA Finals. Saudyjczycy zainwestowali ogromną kwotę, wystarczy wspomnieć, że podczas nadchodzącej edycji zawodniczki mogą zgarnąć aż 15,25 milionów dolarów. Problem w tym, że choć Saudyjczycy starają się wizerunkowo przypodobać Europie i Amerykom, prawa kobiet nadal są tam regularnie łamane. A to stanowi poważny rozdźwięk przy organizacji jednego z najważniejszych tenisowych turniejów w damskim kalendarzu. Pracownik Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej przyznaje jednak, iż w Arabii Saudyjskiej rzeczywiście zachodzą zmiany - choć nie w takim tempie, w jakim oczekiwałby Zachód. "Są także zmiany w sporcie kobiet. Jeszcze do niedawna w saudyjskich szkołach nie było zajęć WF-u dla dziewczynek, teraz to już powoli standard. Jest także kobieca liga piłkarska. Byłem w styczniu w Arabii Saudyjskiej i widać, że powoli ten kraj się otwiera. Jeszcze 10 lat temu nie było tylu kobiet w przestrzeni publicznej i nie piastowały ważnych funkcji. Na przykład szefową federacji tenisowej jest kobieta" - wyznał Banasiak. Nie ulega jednak wątpliwości, że w porównaniu z Zachodem, kobiety w Arabii Saudyjskiej wciąż traktowane są jak obywatele drugiej kategorii. Tenisistki nabrały wody w usta Gdy Saudyjczycy chcieli zorganizować mistrzostwa świata kobiet w piłce nożnej, natychmiast podniosło się larum. Zawodniczki zaprotestowały i FIFA musiała ustąpić. Po roku federacja i tak podpisała jednak umowę z Saudi Aramco, a wówczas ponad sto piłkarek napisało list otwarty, w którym skrytykowało taką współpracę. Jeśli chodzi o przeniesienie WTA Finals do Rijadu, nie doszło do takiej sytuacji. W negatywny sposób tę sytuację skomentowały jedynie emerytowane tenisistki, jak Martina Navratilova czy Chris Evert, ale żadna z uczestniczek nadchodzącego turnieju nie zabrała na ten temat głosu. Według eksperta współprace Saudyjczyków ze światem sportu będą coraz częstsze i bardziej zażyłe. "Na ten moment kraje arabskie to nie tylko przyszłość sportu kobiecego, ale sportu w ogóle. Federacje będą podążać za tym, kto miał pieniądze. Zawsze tak było, tylko wcześniej te środki płynęły z innych miejsc" - powiedział "Sportowym Faktom WP". Iga Świątek w Rijadzie będzie bronić tytułu, który przed rokiem wygrała w meksykańskim Cancun. Swój pierwszy mecz przeciwko Barborze Krejcikovej rozegra w niedzielę 3 listopada o godzinie 13:30.