Danielle Collins to prawdopodobnie obecnie najbardziej nielubiana tenisistka z touru w Polsce. Amerykanka stała się w naszym kraju persona non grata po tym, jak podczas igrzysk olimpijskich zaatakowała Igę Świątek. Polka chciała jedynie życzyć jej zdrowia po tym, jak rywalka kreczowała. W odpowiedzi usłyszała zaś, że jest fałszywa i nieszczera. Znów gorąco wokół Collins i Świątek. Amerykanka zrobiła to nie pierwszy raz Amerykanka dolała jeszcze oliwy do końca w trakcie United Cup. Podczas przywitania zespołów Polski i USA 31-latka podając rękę raszyniance, celowo odwróciła wzrok, co nie pozostało niezauważone. Jakby tego było mało, zamieściła wkrótce później w mediach społecznościowych serię prowokujących wpisów, zmieniając do tego zdjęcie profilowe na kadr ze wspomnianego zajścia. Sceny po meczu Sabalenki. Białorusinka była bezradna, musiała zrezygnować Kibice błyskawicznie i brutalnie podsumowali Collins po jej porażce w 1. rundzie WTA Adelaide z Ons Jabeur. "Karma wraca" - było zdecydowanie najczęściej powtarzanym w jej kontekście komentarzem. Zmagania na Australian open Amerykanka rozpocznie od spotkania z Ukrainką Darią Snigur. Polscy kibice snują już jednak scenariusze, w których drogi jej i Igi Świątek przecięłyby się w trakcie wielkoszlemowego turnieju. Atmosfera pojedynku z pewnością byłaby wówczas naprawdę gorąca. Qinwen Zheng przemówiła ws. zachowania pod siatką. Stanowczy głos mistrzyni olimpijskiej Zanim to jednak nastąpi, pośrednio głos w sprawie zachowania Collins zabrała Qinwen Zheng. Mistrzyni olimpijska po triumfie w Melbourne nad Ancą Alexią Todoni podkreśliła, że w jej opinii podanie ręki przy siatce to absolutne minimum szacunku do rywalki. Już oficjalnie, ziścił się najgorszy scenariusz dla Polki. Jest komunikat Australian Open - Nie zawsze za to będę przy tym uśmiechnięta - znam siebie. Rzadko też przytulam swoje rywalki, ponieważ nie uważam, żeby było to konieczne. Przychodzę na kort jedynie po to, żeby zagrać. Kiedy przegrywam, zachowuję podstawy szacunku i to tyle. Dlatego nie zobaczycie mnie w takiej sytuacji uśmiechniętej do oponentki. Gdybym tak robiła, to byłoby dziwne i świadczyło o tym, że nie zależało mi tego dnia na rezultacie meczu - dodała Chinka.