Czwartkowe popołudnie przyniosło zimny prysznic dla wszystkich fanów Igi Świątek. Polka przegrała półfinał turnieju olimpijskiego z Chinką Qinwen Zheng 2:6, 5:7. Porażka boli tym bardziej że w drugim secie nasza rodaczka prowadziła 4:0 i wydawało się, że zmierza po wyrównanie w meczu. Wtedy jednak doszło do zwrotu akcji. Na ulubionych kortach Rolanda Garrosa została jej walka o brązowy medal. Ten zaskakujący wynik wywołał oczywiście lawinę komentarzy ekspertów, którzy zastanawiają się, co poszło nie tak. Komentator tenisowy Tomasz Wolfke sugeruje, że była to słabsza dyspozycja dnia, którą mogło wywołać obciążenie psychiczne. - Popełniła znacznie więcej błędów własnych niż zwykle. Pod koniec meczu miała ich w okolicach czterdziestu. Tyle czasami popełnia w całym turnieju. Pewne niedoskonałości taktyczne miały też miejsce [...] Rzadko w ogóle podejmowała ryzyko. Gdyby zagrała na 80/90 procent tego, do czego nas przyzwyczaiła, to by tej niespodzianki nie było. Wygrałaby w dwóch setach. [...] Tenisiści to nie są ludzie z żelaza. Do tego pojawiła się świadomość, że wszyscy na nią liczą, że jest stuprocentową faworytką. Może tej presji jednak nie wytrzymała - powiedział dla portalu Weszło.com. Przypomnijmy, że to pierwsza porażka Świątek na arenach Rolanda Garrosa od 9 czerwca 2021 roku. Od tego momentu minęło 1149 dni, w których wygrała kolejnych 25 spotkań z łącznym bilansem setów 47:4. Ta passa została zakończona. Wolfke uważa, że w dużej mierze do jej zwieńczenia przyczynił się brak planu B. Zheng radziła sobie z ostrymi atakami z linii końcowej, a Polka nie była w stanie zaproponować niczego innego. Iga Świątek nie awansowała do finału. Jej rywalka mówi, co było decydujące - W tenisie Igi Świątek nie ma planu B. To wiemy od kilku lat. Jej gra jest oparta na znakomitym przygotowaniu motorycznym. Na bardzo dobrych, mocnych penetrujących uderzeniach z głębi kortu z obu stron. Zarówno forhendu, jak i z bekhendu. To wszystko jest doprawione bardzo solidnym serwisem, który poprawiła w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie ma czegoś, co Iga może zrobić, kiedy plan A zawodzi, bo planu B nie ma i być może nigdy nie będzie mieć. Taki jest jej tenis. Ona 80, 90 procent meczów, wygrywa tym, co potrafi najlepiej i może nigdy nie dołoży niczego innego - powiedział dość stanowczo. Zabrał głos w tej sprawie także dla WP SportoweFakty. Zasugerował, że takowym planem B mogłoby być chociażby granie większej liczby skrótów. W czwartkowej konfrontacji z Zheng nie posłała ani jednego, a jak wspomniał, w karierze juniorskiej robiła to znacznie częściej. - Iga to umie, tylko tego nie stosuje. Gdy miała 16-17 lat, to grała drop shoty, częściej łamała grę. Jej schemat z piorunującym forhendem z ogromną rotacją oraz płaskim bekhendem zazwyczaj wystarcza. Mam nadzieję, że po tym meczu sobie pomyśli wraz z trenerem: "Nie chcę być bezradna w takich sytuacjach. Nie chcę już więcej przegrać meczu w taki sposób, gdy nie umiałam nic zmienić" - zakończył. Świątek nie ma zbyt wiele czasu na roztrząsanie porażki. Mecz o brąz odbędzie się już w piątek, prawdopodobnie jako drugi w kolejności od godziny 12:00. Potwierdzenie organizatorów nadejdzie w czwartkowy wieczór. Rywalką Polki będzie przegrana z pary Anna Karolina Schmiedlova - Donna Vekić. Paryż 2024. Magda Linette zabrała głos po porażce Igi Świątek