Rywalizację w Miami Open Iga Świątek rozpoczęła od pewnego zwycięstwa nad Camilą Giorgi (6:1, 6:1), która to rundę wcześniej wyeliminowała z gry Magdalenę Fręch. Jako następną na drodze liderki rankingu WTA los postawił Lindę Noskovą. To już trzecie spotkanie obu tenisistek w tym roku. W pierwszym, w Australian Open, górą była Czeszka, a w drugim, podczas Indian Wells, Polka. Tym razem ponownie triumfowała Iga, lecz starcie przysporzyło jej poważnych problemów na korcie. Początkowo niewiele wskazywało na to, że Świątek będzie miała w tym meczu pod górkę. Zaczęła dobrze, zdawało się, że kontroluje przebieg gry, lecz w pewnym momencie doszło do zwrotu akcji. Potrzeba było trzech setów i 2,5 godzin walki, by wyłonić zwyciężczynię pojedynku. Ostatecznie to Polka miała więcej argumentów i, po wygranej 6(7):7, 6:4, 6:4, ona zagra w następnym etapie turnieju w Miami. Po wszystkim Iga przyznała, że nie był to jej najlepszy występ, lecz wyciągnie z niego lekcję. "Na pewno zaczerpnę doświadczenia z tego meczu i wiem, na czym muszę trochę bardziej się skupić, ponieważ dzisiaj nie czułam się przez cały czas w 100 proc. komfortowo. Myślałam, że będzie łatwiej przyzwyczaić się do nowych warunków i nowych piłek, ale dzisiaj było ciężko" - mówiła szczerze, cytowana przez oficjalną stronę WTA. Po meczu poświęciła również kilka słów trenerowi Tomaszowi Wiktorowskiemu, który - gdy zobaczył to, co dzieje się na korcie - w kluczowym momencie wkroczył do akcji. Wielkie emocje w meczu Polki w Miami Open. Zadecydował super tie-break Iga Świątek ujawnia. Tak Tomasz Wiktorowski pomógł jej w meczu z Lindą Noskovą w Miami Open Pojedynek Igi Świątek z Lindą Noskovą był prawdziwym tenisowym thrillerem ze zwrotami akcji i niemałymi emocjami. A nie chodzi jedynie o boiskowe wydarzenia. Nad kortem zawisły bowiem ciemne chmury, i to dosłownie. Tomasz Wiktorowski i kibice z niepokojem zerkali w niebo. Jak okazało się krótko po rozpoczęciu meczu, obawy były częściowo słuszne. W pewnej chwili zaczął kropić deszcz i spotkanie trzeba było przerwać. Na szczęście aura ostatecznie nie pokrzyżowała szyków. Mecz można było rozegrać w całości w planowanym terminie. Jak już wiadomo, zakończył się zwycięstwem Polki, lecz nie było ono odniesione w pięknym stylu. Iga popełniła 52 niewymuszone błędy, a Tomasz Wiktorowski - widząc, co dzieje się na korcie - czasami kręcił głową. Na tym jednak nie poprzestał. W ostatnim gemie Świątek odwróciła wynik 0-40 i, jak się okazuje, pomógł jej w tym właśnie szkoleniowiec, który wkroczył do akcji. Przy okazji pomeczowego występu przed kamerą Iga Świątek z uznaniem wypowiedziała się także o rywalce. "Jest bardzo utalentowana. Ma dobre uderzenie i jeszcze nic do stracenia. Kiedy gra w roli 'underdoga' [to w teorii słabsza zawodniczka, która nie jest faworytką meczu - przyp. red.], radzi sobie bardzo dobrze. Linda grała bardzo dobrze, musiałam dopasować się do jej poziomu" - podsumowała. Teraz Polkę czeka następne starcie w Miami Open. W 1/8 finału zmierzy się z Jekatieriną Aleksandrową. Do tej pory tenisistki grały ze sobą czterokrotnie, z czego trzy razy wygrywała Świątek. Ostatni mecz rozegrały całkiem niedawno, bo w tym roku w Dosze. Iga zwyciężyła wówczas 6:1, 6:4. Spotkanie Świątek - Aleksandrowa w turnieju na Florydzie odbędzie się w nocy z poniedziałku na wtorek nie przed godz. 1:30 czasu polskiego. Relacja tekstowa online na żywo w Interii Sport. Niebywałe, co za komunikat po wygranej Świątek. Trzeci taki przypadek w historii