Początek obecnego sezonu jest znakomity w wykonaniu Aryny Sabalenki, która po raz pierwszy wygrała turniej Wielkiego Szlema, triumfując w Australian Open. Później zanotowała kapitalną serię zwycięstw, gromiąc kolejne rywalki. Białorusinka goni Igę Świątek w rankingu WTA, ale jej strata wciąż jest spora. Co jednak nie oznacza, że nie do odrobienia. Sabalenka zmieni Świątek na pozycji liderki? Iga Świątek straciła część punktów za triumf w Indian Wells sprzed roku, gdyż w zakończonej w niedzielę tegorocznej edycji odpadła w półfinale. To sprawiło, że druga na liście WTA Sabalenka, która doszła do finału, sporo do niej nadrobiła i obecnie obie zawodniczki dzieli 3235 punktów. To wciąż bardzo dużo, ale jak sugerują dziennikarze hiszpańskiego ESPN, drzwi dla Aryny Sabalenki, by mogła objąć fotel liderki rankingu WTA, otwierają się coraz szerzej. Ich zdaniem, teraźniejszość jest dla Białorusinki "magiczna", podczas gdy polska tenisistka coraz częściej doznaje porażek, czego w poprzednim sezonie nie doświadczała. Pozycja liderki nie jest jeszcze zagrożona, ale obecnie zmiana wydaje się dużo bardziej realna, niż miało to miejsce jeszcze przed kilkoma miesiącami. Szczególnie, że Świątek z powodu kontuzji zrezygnowała z udziału w turnieju w Miami. A przypomnijmy, że zawodniczka z Raszyna broniła tytułu sprzed roku, a co za tym idzie i 1000 punktów rankingowych. Sabalenka z kolei w poprzedniej edycji odpadła już w 2. rundzie, więc ma sporo do zyskania. Czytaj także: Iga Świątek z dużym dystansem do siebie Wielka rywalka czyha na wpadki Polki Przed zawodniczkami kolejne turnieje, w których to Świątek znów będzie miała znacznie więcej do stracenia niż Sabalenka, która ponownie będzie miała sporo do zyskania. Hiszpanie oceniają, że Białorusinka jest bardzo zdeterminowana do pogoni za polską tenisistką i będzie starała się wykorzystać każdą wpadkę aktualnej liderki rankingu WTA. Polka cały czas ma z czego tracić, ale też każda ewentualna wpadka będzie pozbawiać jej nieco przewagi. Warto jednak pamiętać, że zbliżają się turnieje na mączce, Stuttgart, Rzym i w końcu French Open, gdzie nasza zawodniczka czuje się znakomicie. A jeśli zagra na miarę swoich możliwości i dojdzie do pełni zdrowia, bo to aktualnie wydaje się największym zmartwieniem, nie powinniśmy się obawiać pogoni ze strony Białorusinki.