Turnieje tenisowe wróciły do Państwa Środka po kilku latach przerwy związanych z pandemią COVID-19. W kobiecej imprezie rangi 1000 wzięła udział praktycznie cała światowa czołówka. W pierwszym półfinale zagrały dwie zawodniczki, które po losowaniu były tam predestynowane. Świątek (2.) zmierzyła się z Gauff (3.). Mimo to trybuny na korcie centralnym może nie świeciły pustkami, ale na pewno obłożenie powinno być większe. Jak podał tenisowy dziennikarz Jose Morgado, wyniosło ono zaledwie 30 procent. I kibice w Pekinie stracili możliwość zobaczenia na żywo popisu Polki. Nasza tenisistka nie dała żadnych szans rywalce, która ostatnio legitymowała się passą 16 kolejnych meczowych zwycięstw. 22-letnia raszynianka wygrała 6:2, 6:3 w zaledwie godzinę i 19 minut, odnosząc ósmy triumf w ich dziewiątym pojedynku. Iga Świątek w kolejnym finale. Zabrała głos po meczu "Czuję, że znów mogę grać swobodnie. Minęło trochę czasu, odkąd się tak czułam. Będę pamiętać do końca mojej kariery, że nawet jeśli nadejdą trudniejsze czasy, zawsze możesz to przezwyciężyć. Da się to osiągnąć ciężką pracą. Cieszę się, że zmieniłem nastawienie po US Open. Mam nadzieję, że uda mi się to utrzymać tak długo, jak to możliwe" - mówiła Świątek w pomeczowej rozmowie na korcie. Tenis. Iga Świątek czeka na rywalkę w finale W niedzielnym finale rywalką Polki może być albo reprezentantka Kazachstanu Jelena Rybakina, albo Rosjanka Ludmiła Samsonowa. Ta pierwsza w ćwierćfinale wyeliminowała inną Białorusinkę Arynę Sabalenkę, czyli numer jeden żeńskiego tenisa. Nasza zawodniczka ma więc szansę na zmniejszenie strat, które przed startem imprezy wynosiły 1070 punktów. Teraz są ono mniejsze, 825 "oczek", a gdyby Świątek triumfowała w całej imprezie, to byłoby tylko 465. Świątek goni, Sabalenka w strachu. Zmiana na pozycji liderki coraz bliżej Finałowe starcie zaplanowano na niedzielę nie przed godziną 13:30 czasu polskiego.