Za niewiele ponad miesiąc dwanaście narodowych drużyn kobiecych znów powalczy o jedno z najbardziej prestiżowych trofeów. Rywalizacja będzie wyglądała jednak inaczej niż wcześniej. Kraje nie zostaną bowiem podzielone na cztery grupy, z których - po rozegraniu meczów w systemie każdy z każdym - zwyciężczynie awansowały do półfinałów. Tym razem wylosowano cztery pary, które zmierzą się ze sobą w ramach pierwszej rundy turnieju. Wygrywając zapewnią sobie miejsce w ćwierćfinałach, gdzie czekać będą na nie cztery najwyżej notowane drużyny w rankingu ITF. W tym gronie zobaczymy także Polki, które w finałach Billie Jean King Cup znalazły się trzeci raz z rzędu. Poprzednich dwóch występów nie mogły zaliczyć do udanych. Przed rokiem w Sewilli już na otwarcie przegrały 0:3 z Kanadyjkami, by potem urwać zaledwie punkt w starciu z Hiszpankami i ostatecznie zająć ostatnie miejsce w grupie. Niewiele lepiej było rok wcześniej w Glasgow, gdzie Biało-Czerwone, dzięki wygranym Magdy Linette w singlu, zdołały zapisać na swoje konto po punkcie w rywalizacji zarówno z Czeszkami, jak i Amerykankami. Teraz na start znów przyjdzie im się zawalczyć z reprezentacją kraju z Półwyspu Iberyjskiego. W połowie września poznaliśmy kadrę Polski na listopadowy turniej w Maladze. Wszystko wskazuje na to, że zabranie w niej Igi Świątek - jej nazwiska nie było na liście, na której znalazły się Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa, Magda Linette i Magdalena Fręch jako liderka. Piąte miejsce pozostaje wciąż nieobsadzone, jednak zdaniem większości ekspertów mało prawdopodobne wydaje się, żeby miała je zająć najlepsza rakieta świata. A to oznacza ogromne osłabienie reprezentacji w walce o awans na jak najdalszy etap zmagań, ale też niemałe pieniądze. Majątek do wywalczenia na korcie. Iga Świątek może się tylko cieszyć ITF poinformowała, na jakie premie mogą liczyć tenisistki, które powalczą o prestiżowe trofeum. Podobnie jak w poprzednim roku, pula nagród w Billie Jean King Cup Finals wyniesie zawrotne 9,6 miliona dolarów, co w polskiej walucie daje ponad 37,5 miliona złotych. Największa część tej kwoty przypadnie do podziału między zwyciężczynie całej imprezy - najlepsza drużyna zgadnie bowiem 2,4 miliona dolarów, czyli ponad 9 milionów złotych. Przegrane w decydującym meczu tenisistki będą mogły liczyć na okazałą nagrodę pocieszenia - rozdzielą między sobą 1,4 miliona dolarów - w przeliczeniu prawie 5,5 miliona złotych. Zespołom, które pożegnają się ze rywalizacją w półfinale, przypadnie w udziale 960 tysięcy dolarów, a wygrana pierwszego meczu i zarazem awans do ćwierćfinału warte są 520 tysięcy. Drużyny, które przegrają już na inaugurację, też nie odejdą z niczym. Dostaną od ITF po 450 tysięcy dolarów. Wymienione kwoty z pewnością mogą znów satysfakcjonować Igę Świątek, nawet jeżeli raszynianka, zgodnie z przewidywaniami, nie zagra w Maladze. Nagrody są bowiem kolejny rok takie same, jak w Pucharze Davisa. Od jakiegoś czasu Międzynarodowa Federacja Tenisowa dba, by premie za zwycięstwa w turniejach dla kobiet i dla mężczyzn były jednakowe, co nie jest jeszcze normą w imprezach organizowanych przez ATP i WTA, a na co najlepsza rakieta świata wielokrotnie zwracała uwagę, wywołując zażarte dyskusje w środowisku. Zmagania w finałach Billie Jean King Cup rozpoczną się 13 listopada. Zwyciężczynie całej imprezy poznamy tydzień później.