Iga Świątek od września nie grała w tenisa. Nie oglądaliśmy naszej gwiazdy na światowych kortach od porażki z Jessicą Pegulą w ćwierćfinale US Open. W związku z odpuszczanymi kolejnymi turniejami z konta punktowego Igi znikały kolejne punkty aż doszło do tego, że przed WTA Finals Polka straciła pozycję liderki rankingu. Ta powędrowała do Aryny Sabalenki, która na ten turniej przyjechała jako naprawdę wielka faworytka całej imprezy i obrony tegoż miejsca na koniec roku. Akcja meczu, kapitalna gra Igi przy siatce. Reakcja Fissette'a mówi wszystko Białorusinka swoje zadanie wykonywała doskonale. Najpierw w bardzo dobrym stylu pokonała Chinkę Qinwen Zheng, która wspierana była przez naprawdę dużą rzeszę fanów. W kolejnym starciu liderka rankingu WTA mierzyła się z Jasmine Paolini. Włoszka również nie była w stanie sprawić, żeby Sabalenka zeszła z kortu pokonana. Za te dwa zwycięstwa Białorusinka otrzymała łącznie do rankingu WTA dodatkowe 400 punktów i postawiła Świątek w trudnej sytuacji. Aryna Sabalenka numerem jeden. To już się nie zmieni Polka zaś po bardzo wyrównanym i trudnym meczu pokonała Czeszkę Barborę Krejcikovą w pierwszym spotkaniu, a już przed drugim swoją sytuację znała doskonale. Jasne było bowiem, że po zwycięstwie Sabalenki nad Paolini nasza gwiazda do utrzymania nadziei na zakończenie roku z numerem jeden przy swoim nazwisku, potrzebować będzie zwycięstwa z Coco Gauff. Sensacyjny scenariusz, Iga Świątek wciąż w grze o awans. Tabela mówi wszystko Rywalizacja na między Polką i Amerykanką od początku była bardzo zacięta, ale widać było, że nasza gwiazda dość długo nie grała w tenisa na najwyższym poziomie. Świadczyły o tym niestety kolejne zerwane i niepewne uderzenia, co przekładało się na dość łatwe punkty dla Gauff. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla jednej z niewielu młodszych od Świątek tenisistek ze ścisłej światowej czołówki. Ta porażka oznacza koniec marzeń o ponownym "odbiciu" fotela liderki rankingu WTA z rąk Aryny Sabalenki. Ta sztuka udała się w poprzednim sezonie. Ten rok jako numer jeden żeńskiego tenisa już na pewno zakończy Białorusinka, która końcówkę sezonu ma fantastyczną. Pytaniem pozostaje to, jak duża będzie jej przewaga.