Finał turnieju w Madrycie pomiędzy Igą Świątek a Aryną Sabalenką był jednym z najlepszych spotkań kobiecego tenisa w tym sezonie, może nawet najlepszym. Trudno znaleźć słowa, które potrafiłyby dobrze oddać to, co działo się na korcie w stolicy Hiszpanii w starciu dwóch najlepszych tenisistek rankingu WTA. Polka obroniła łącznie trzy piłki mistrzowskie i pokonała Białorusinkę po 3 godzinach i 11 minutach walki. Dzięki temu zdobyła swoje 20. trofeum w zawodowej karierze i zrównała się pod tym względem z Agnieszką Radwańską. Po meczu Polka nie ukrywała, że towarzyszyły jej wielkie emocje. W mediach społecznościowych dała temu upust. Świątek dała upust emocjom Tym razem jednak więcej niż słowa mówią zdjęcia, które wraz z tym wpisem opublikowała Polka. Tenisistka dodała fotografie z trofeum, wraz z całym zespołem, ale także z momentu, w którym leży na korcie, zmęczona, ale niezwykle szczęśliwa, wręcz niedowierzając, że udało jej się wygrać to spotkanie. "Zemsta za 2023 rok. Pojedynek dwóch najlepszych tenisistek świata. Iga Świątek i Aryna Sabalenka dotrzymały obietnicy i zafundowały widzom znakomite widowisko" - pisali dziennikarze francuskiego "L'Equiep" po tym spotkaniu i mieli sporo racji. Iga nie gryzła się w język. Sabalenka "trafiona" zaraz po meczu Iga Świątek w znakomitym nastroju. Dziennikarz nie wytrzymał Polka po triumfie w Paryżu była w znakomitym nastroju, czego wyraz dała także w jednym z pomeczowych wywiadów. Kiedy została zapytana, jak oceniłaby to spotkanie. Świątek bez zastanowienia odparła, że było ostre, po czym... wyciągnęła zza pleców buteleczkę sosu Tabasco. "Och przestań! Co Ty ze mną robisz Iga" - krzyknął prowadzący rozmowę dziennikarz "Tennis Channel", nawet nie próbujący powstrzymywać śmiechu. Kiedy jednak pierwsze emocje opadły, dotarło do niej, jak wielki sukces osiągnęła w Madrycie. I ile ją to kosztowało.