Iga Świątek przez turniej olimpijski idzie jak burza, a w pierwszych trzech meczach nie straciła seta. Pierwszą partię przegrała dopiero w ćwierćfinałowym starciu z Danielle Collins, która po przegranym secie znacznie poprawiła swoją grę i doprowadziła do wyrównania. To najwyraźniej mocno zmobilizowało Polkę, która kapitalnie rozpoczęła trzecią partię, wygrywając gem za gemem. Nie miała jednak okazji "domknąć" spotkania, bo przy stanie 4:1 dla Świątek rywalka skreczowała. Wcześniej zresztą sygnalizowała problemy zdrowotne, bo poprosiła o przerwę medyczną, której udzielono jej poza kortem. Nie obyło się jednak bez kontrowersji - po kreczu Amerykanka podeszła do Świątek i rzuciła w jej stronę kilka niewybrednych słów, zarzucając "nieszczerość" w sprawie jej kontuzji. "Wiele dzieje się przed kamerą, jest wielu ludzi z ogromną charyzmą, którzy wychodzą i w inny sposób zachowują się przed kamerą, a w inny sposób w szatni. Po prostu nie mam najlepszych doświadczeń i naprawdę nie czuję, że ktokolwiek powinien być nieszczery. Mogą być tacy, jacy są. Mogę to zaakceptować, nie potrzebuję fałszu" - tłumaczyła później Amerykanka. Prawda na temat Świątek wychodzi na jaw. "W Tourze nie ma wielu przyjaciółek" Collins skreczowała, później znowu grała. Radwańska dosadnie Jak po spotkaniu ujawniła Joanna Sakowicz-Kostecka, Collins skreczowała z powodu kontuzji mięśni brzucha. Mimo to Amerykanka kilkadziesiąt później u boku Desirae Krawczyk przystąpiła do meczu deblowego, który jednak przegrała. Sam fakt, że rywalka Świątek sugerowała poważne problemy zdrowotne, a następnie ponownie wybiegła na kort, dosadnie na antenie Eurosportu skomentowała Agnieszka Radwańska. Była polska tenisistka zauważyła również, że do momentu kreczu Collins normalnie poruszała się na korcie, a niedługo później zagrała w deblu. "To jest coś dziwnego i coś za tym stoi" - skwitowała. Collins straciła ostatnią szansę. Atak płaczu, a potem takie sceny