Jak przystało na liderkę, to Iga Świątek jako pierwsza z reprezentacji Polski rozegrała spotkanie w ramach turnieju Billie Jean King. Raszynianka przystąpiła do rywalizacji ze Szwajcarką Simoną Waltert nie tylko, aby wspomóc reprezentację w awansie do trzeciego turnieju finałowego z rzędu o Puchar Billie Jean King, ale też po to, by wypełnić kwalifikację olimpijską. Pewne zwycięstwo Świątek. Polska prowadzi ze Szwajcarią Waltert klasyfikowana jest dopiero na 158. pozycji w rankingu WTA, a różnica między obiema tenisistkami odczuwalna była już niemal od pierwszych chwil. Raszynianka od razu przełamała rywalkę i wyszła szybko na prowadzenie 3:0. Szwajcarka potrafiła się jednak odgryźć i również doprowadzić do przełamania. Zrobiło się 2:3, ale wówczas Iga w pełni rozwinęła już skrzydła i pewnie triumfowała 6:3. W drugim secie Szwajcarka była już tylko tłem dla liderki rankingu WTA. Swiątek co ciekawe miała więcej problemów przy swoim podaniu, aniżeli przy serwisie rywalki. Niektóre gemy grane były na przewagi, ale szczęśliwie rozstrzygały się dla Polki. W efekcie wygrała ona 6:1, a w całym meczu 2:0 i zapewniła pierwszy punkt dla reprezentacji Polski. Genialna Iga Świątek, niebywały popis Polki. Organizatorzy docenili zagranie liderki rankingu WTA Iga otrzymała pytanie o grę w kadrze. Wielkie słowa raszynianki W rozmowie po spotkaniu 22-latka przyznała, że nie było to dla niej łatwe spotkanie. Starała się zbytnio nie roztrząsać jednak swoich błędów. - Było wiele momentów, kiedy dochodziło do wyrównania i gry na przewagi, tak więc to na pewno nie było łatwe spotkanie. Czułam, że rywalka może zagrać jak underdog, czyli bez presji, a do tego mogła liczyć na wsparcie grupy szwajcarskich kibiców. Wiedziałam, co chcę pokazać i że stać mnie na solidną grę. Popełniłam kilka błędów, które lekko wpłynęły na dynamikę tego spotkania. Kluczem jest nie nie starać się zbytnio tego roztrząsać i robić swoje i cieszę się, że to właśnie mi się udało - zaczęła Iga Świątek. Świątek została zapytana również o to, co znaczy dla niej powrót po dwóch latach do gry w reprezentacji Polski. Ta przyznała, że to dla niej wielka duma i honor. - Polacy są niemal wszędzie, dobrze się o tym już przekonałam. Jestem szczęśliwa, że są także tutaj i nas wspierają. Opuszczenie kilku meczów w ramach rozgrywek Billie Jean King nie było dla mnie łatwe, ale to było dla niezbędne, abym doszła do pełni zdrowia. Gra dla reprezentacji Polski to duży przywilej i honor, a ja zawsze uwielbiałam te rozgrywki. Są trochę bardziej stresujące niż inne, a z drugiej strony fajnie jest móc zobaczyć innych polskich zawodników. Możesz poczuć się jak w zespole. Normalnie w tenisie grasz sam dla siebie. Tutaj masz ludzi, którzy cię wspierają - zakończyła. W kolejnym spotkaniu na korcie pojawią się Magdalena Fręch i Celine Naef. Jeśli łodziance również uda się wygrać, Iga Świątek w sobotnim meczu może zapewnić Polsce szybki awans do turnieju finałowego.