Iga Świątek nie bierze udziału w trwającym Miami Open 2023 z powodu urazu żeber, jednak jej kibice nie mają większych powodów do smutku. W niedzielę mogą świętować rocznicę zapewnienia sobie przez Polkę pierwszego miejsca w światowym rankingu. 26 marca 2022 roku raszynianka pokonała Szwajcarkę Viktoriję Golubić 6:2, 6:0. Było to jej szesnaste z rzędu zwycięstwo. Ostatecznie passa zatrzymała się na 37 wygranych. Została przerwana dopiero przez Alize Cornet na kortach Wimbledonu. Spotkanie z Golubić miało miejsce oczywiście także w Miami, była to druga runda tego turnieju. Po spotkaniu Polka otrzymała kwiaty od byłych amerykańskich tenisistów - Lindsay Davenport i Jamesa Blake'a. "Witamy w klubie" - napisał wtedy oficjalny profil WTA, podkreślając że Świątek jest pierwszą w historii osobą z Polski otwierającą ranking WTA lub ATP. Iga Świątek rok temu: "ten moment wiele dla mnie znaczy" "To od dziś oficjalne, dlatego chciałabym dać chwilę sobie, mojej rodzinie, mojemu zespołowi i partnerom po prostu na ucieszenie się tu i teraz z zostania numerem 1 na świecie. Wiecie, że raczej nie skupiam się na liczbach i na miejscu w rankingu, ale ten moment bardzo dużo dla mnie znaczy. Zostałam pierwszą Polką w historii, która znalazła się na szczycie rankingu światowego tenisa. Mam nadzieję, że pierwszą i nie ostatnią i że w przyszłości będzie nas więcej. Jestem wdzięczna, że moja praca może być dla kogoś inspiracją. Bardzo cieszę się też, że uwielbiam tenis i w ostatnim czasie jestem w stanie doceniać te wyjątkowe chwile" - napisała 4 kwietnia, gdy jej "panowanie" rozpoczęła publikacja nowej odsłony rankingu. Polka spędziła te niemal 52 tygodnie na niezagrożonej pozycji. Przez większość tego czasu miała dwa razy tyle punktów co druga w zestawieniu Tunezyjka Ons Jabeur. Teraz jednak rywalki poprawiły swoją grę, a w pościgu za 21-latką są Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina. Postronni obserwatorzy tej dyscypliny sportu z pewnością zacierają ręce z tego powodu. Być może na naszych oczach tworzy się coś na kształt odpowiednika "wielkiej trójki" z ATP, choć z porównaniami do Djokovicia, Nadala i Federera należy bardzo mocno uważać.