Aryna Sabalenka już rok temu nie ukrywała, że tak samo jak zależy jej na wielkoszlemowych triumfach, tak bardzo pragnie być światową jedynką. Ale nie na chwilę, ale w kluczowym momencie sezonu, na jego końcu. Bo wtedy jest się też najlepszą tenisistką całego sezonu. Pod koniec października 2023 roku Białorusinka wyraźnie prowadziła w klasyfikacji, gdy w Cancun Iga Świątek wykonała szaleńczy atak na fotel liderki. Najlepiej poradziła sobie z trudnymi warunkami i nietenisową pogodą, wygrała wszystkie mecze w grupie, później zaś rozbiła w półfinale Sabalenkę, a w finale wręcz zdemolowała Jessicę Pegulę. Po raz pierwszy w karierze "odbiła" pozycję światowej jedynki, bo przecież wcześniej została nią po rezygnacji z kontynuowania kariery przez Ashleigh Barty. Iga Świątek odrobiła 200 punktów do Aryny Sabalenki w Rijadzie. Te, które Białorusinka zyskała w sobotę W Rijadzie Polka stanęła jednak przed znacznie trudniejszym zadanie, bo w efekcie kar od WTA za brak rozegrania sześciu turniejów rangi WTA 500 jest strata do Sabalenki urosła do 1046 punktów. W sobotę wieczorem było to już nawet 1246 punktów - Sabalenka dołożyła 200 za pokonanie Qinwen Zheng. Dziś zaś Polka stanęła przed swoją okazję na pierwszą zdobycz - w meczu z Barborą Krejcikovą. I gdy było już 4:6 i 0:3, z dwoma przełamaniami, ciężko tu było wierzyć w jakiś cudowny zwrot. Iga wielokrotnie jednak pokazywała, że potrafi odwracać takie mecze. Tak też zrobiła w niedzielę, pokonała Czeszkę w drugim secie 7:5, w trzecim już łatwiej 6:2. I zapisała pierwsze zwycięstwo, przedłużając swoje szanse na skuteczną pogoń za 26-latką z Mińska. W teorii można więc powiedzieć, że zachowane zostało status quo. Tak jednak nie jest, Sabalenka przybliżyła się bowiem do obrony swojego miejsca w rankingu. Wystarczy jej do tego pokonanie w poniedziałek Jasmine Paolini, a później w środę - Jeleny Rybakiny. Jeśli wygra z Włoszką, a we wtorek Iga poległaby w starciu z Coco Gauff, wszystko też już będzie jasne. Iga będzie mogła wtedy zdobyć maksymalnie 1100 punktów, a różnica wzrośnie przecież do 1246 punktów. Świątek w szaleńczym pościgu za Sabalenką. Oto tabela grupy po triumfie Polki Polscy kibice i tak nie powinni jednak narzekać, bo gdyby obowiązywała punktacja z zeszłego roku, Sabalenka... już by się cieszyła. Wtedy za wygraną w fazie grupowej było po 250 punktów, ale 125 punktów dostawały także zawodniczki pokonane. Wystarczy więc porachować: Białorusinka miałaby 250 punktów za ogranie Zheng i zagwarantowane 250 za samo wyjście do dwóch kolejnych spotkań. I nawet gdyby niepokonana Iga wygrała całe WTA Finals, zostałaby jej niewielka zaliczka.