Dariusz Wołowski, Interia: Nie przestraszył się pan po pierwszym secie pojedynku Igi Świątek z Jule Niemeier, który Niemka wygrała 6:2? Lech Sidor (były tenisista, komentator Eurosportu): - Dwa lata temu Iga pewnie przegrałaby ten mecz. Ale teraz byłem spokojny o jej reakcję. Nawet w tej kosmicznej formie z wiosny, gdy Polka wygrała 37 kolejnych spotkań, kilka z nich zaczynało się od porażek w pierwszym secie. To nie zniechęcało Igi Świątek, ale ją nakręcało. Tak reagują mistrzowie, tacy jak Novak Djoković, czy Rafael Nadal. Kiedy przeciwnik wygra z nimi seta, nie powinien się cieszyć, ale obawiać. Bo reakcją będzie skokowy wzrost jakości ich gry. Tak samo było z Igą we wczorajszym, trudnym meczu z Niemką o ćwierćfinał US Open. Niemeier znakomicie serwowała i bardzo mocno uderzała z głębi kortu. Iga potrzebowała czasu na reakcję, zwłaszcza, gdy kilka firmowych zagrań jej nie wyszło. W trzecim secie Niemka osłabła, Iga wybierała to zwycięstwo. Nie zagrała na miarę swojego talentu, co podwaja satysfakcję. W Nowym Jorku Polka szuka formy. Nie przywiozła jej, nie zaczęła turnieju z wysokiego pułapu. Idzie do niego, zbliża się. Ma na to jeszcze trzy mecze. Czyli zakłada pan, że Iga Świątek zagra w finale US Open? - Jeśli liderka rankingu dochodzi do ćwierćfinału turnieju wielkoszlemowego, to trudno nie stawiać jej w roli faworytki. Mogę się mylić, to jest sport, ale uważam, że Jessica Pegula, z którą Iga zagra o półfinał, nie ma argumentów, by ją pokonać. Nie serwuje jak Niemeier, nie ma morderczego forhendu jak Caroline Garcia. Słyszę, że Amerykanka jest w życiowej formie. Moim zdaniem w starciu z Igą nie da rady. Polka ma 21 lat, ale to co się działo wiosną, dało jej ogromne doświadczenie. Nauczyła się wychodzić z najtrudniejszych sytuacji na korcie. Szukać wariantu B, gdy wariant A nie działa. Zdobyła bardzo wiele pewności siebie i wewnętrznego spokoju. Może się denerwować, machać rękami, albo krzyczeć coś w kierunku Tomasza Wiktorowskiego i swojego teamu. To nie jest "egzemplarz" spokojny. Nerwy i oznaki zniecierpliwienia, nie działają destrukcyjnie na grę Igi. Czasem wręcz przeciwnie. Część kibiców niepokoi się, że Iga wygrywa z wielkim trudem. - Wiosną toczyła się po rywalkach jak walec i ludzie chcieliby, żeby tak było zawsze. A to niemożliwe na tym poziomie. Kilka miesięcy temu, w okolicach Ronalda Garrosa większość rywalek Igi miała dołek formy. Dziś jest przeciwnie. Kilka zawodniczek z czołówki weszło na wysoki poziom. Trzeba sobie jednak uświadomić, że do ćwierćfinału US Open Świątek oddała rywalkom zaledwie jednego seta. Nie gra spektakularnie, ale mądrze, skutecznie, rozważnie. Sam byłem tenisistą i wiem, co się czuje po wygranej po słabszej grze. Kiedy mecz się "przepchnie", kiedy wygra się go, choć rywal nie był gorszy. Satysfakcja jest wielka, bo wiadomo, że trzeba było uruchomić rezerwy, wykazać mądrość na korcie. Po takich meczach się "rośnie". Iga "urośnie" po spotkaniu z Niemeyer. Czytałem jej wpis po spotkaniu, z którego przebija ulga i satysfakcja. Kiedy Iga idzie jak walce, wszystko jest proste i oczywiste. Kiedy przestaje, musi pokazać atuty, które na co dzień nie są aż tak widoczne. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Co się dzieje z Igą Świątek? "Pojawia się strach, zawodzi szacowanie ryzyka" Niemieckie media o zwycięstwie Świątek nad Niemeier Iga Świątek psuła piłkę za piłką. Wiktorowski nie wytrzymał. Kamery to uchwyciły