Iga Świątek w trwającym turnieju znów gra na absolutnie najwyższym poziomie. W meczu z Rosjanką Anastazją Pawluczenkową, wygranym przez podopieczną Tomasza Wiktorowskiego 6:0, 6:0, pewnymi fragmentami aż żal było patrzeć na bezradną 31-latkę z Samary. To był pokaz mocy najlepszej tenisistki świata, która po zmaganiach w Rzymie najpewniej jeszcze powiększy przewagę nad grupą pościgową. Iga Świątek zmiażdżyła konkurencję. Williams, Azarenka i Rybakina bez szans Curenko zagra ze Świątek w turnieju WTA w Rzymie. W tle ważna historia A już na pewno jeszcze bardziej zdystansuje Arynę Sabalenkę, która sensacyjnie pożegnała się z rywalizacją już w pierwszym swoim spotkaniu. Druga tenisistka globu nie poradziła sobie z Sofią Kenin, reprezentantką Stanów Zjednoczonych urodzoną w Rosji. 24-latka pokazała w tym pojedynku, że naprawdę stać ją, aby w niedługim czasie znów zbliżyła się do swojego najlepszego momentu w karierze. Przypomnijmy, że w 2020 roku była notowana na 4. miejscu w rankingu WTA. Tymczasem właśnie do 1/16 turnieju awansowała weteranka z Ukrainy, Łesia Curenko. Zawodniczka zajmująca obecnie 68. pozycję niespodziewanie okazała się lepsza od Amerykanki Bernardy Pery (32. WTA). Tenisistka urodzona w Włodzimierzecu po zaciętym spotkaniu ograła swoją oponentkę 6:4, 6:4. Drabinka turniejowa ułożyła się tak, że właśnie teraz będzie musiała stawić czoła Świątek, która jest oczywiście murowaną faworytką. Świątek ma na nie patent. Rosjanie wyliczają kolejne klęski Ukrainka wycofała się z rywalizacji z Białorusinką. "To twoja wina, Aryno" To właśnie w konfiguracji wymienionych wyżej trzech zawodniczek, czyli Curenko, Sabalenki i Świątek, nie tak dawno miały miejsce wydarzenia, o których mówił cały tenisowy świat. Chodzi o ostatni turniej Indian Wells, podczas którego Curenko miała zmierzyć się z Sabalenką. Ukraińska gwiazda odmówiła jednak występu, a decydujący okazał się kontekst wojenny, czyli napaść zbrojna na jej ojczyznę przez Federację Rosyjską, której wielkim sojusznikiem w tym bestialstwie jest Białoruś. Komunikat organizatorów w tej sprawie informował o "osobistych przyczynach" stojących za decyzją 33-letniej tenisistki. Okazało się jednak, że zawodniczka zdecydowała się nie zagrać z powodu okrutnych słów szefa WTA Steve'a Simona. Ciężkie działa wytoczył także Nikita Własow, trener Ukrainki, skierowane już bezpośrednio pod adresem Sabalenki. - To twoja wina, Aryno. Popierasz dyktatora, aprobujesz jego politykę. Wybraliście go, jesteście całkowicie po jego stronie, aprobujecie jego politykę i wszystko, co dzieje się na Białorusi. I popieracie też działania Łukaszenki przeciwko Ukrainie. Dlatego straszne wydarzenia są między innymi twoją winą Ayno! - grzmiał Własow. Brutalna prawda dla Igi Świątek, ma się czego obawiać. "Wolą wyrzucić ją z turnieju niż wygrać" Tak Iga Świątek wsparła Łesię Curenko po walkowerze z Aryną Sabalenką. Pamiętne sceny W całej sprawie głos zabrała Iga Świątek, która od początku wojny nie unika trudnych tematów. Towarzysząca jej cały czas w czapeczce wstążka jest "tylko" symbolem, za którym co jakiś czas idą słowa Polki. I tutaj także ich nie zabrakło, z pełnym zrozumieniem dla postawy Curenki. "Całkowicie rozumiem, dlaczego zrezygnowała i, szczerze mówiąc, bardzo szanuję ukraińskie dziewczyny. Gdyby mój kraj został zbombardowany lub mój dom został zniszczony, to nie wiem, czy bym sobie z tym poradziła i nadal grała w tourze" - powiedziała Świątek podczas jednej z konferencji w trakcie Indian Wells. Jej słowa zostały serdecznie przyjęte w Ukrainie i podniosły na duchu Curenkę. W niedzielę obie zawodniczki, w duchu sportu, będą walczyły w swoim interesie, ale można być pewnym, że Łesia Curenko jeszcze długo nie zapomni wsparcia ze strony Polki. Zawstydzające pustki na trybunach w trakcie meczu Igi Świątek. Takie obrazki chluby nie przynoszą