Iga Świątek rozpoczęła w Eastbourne krótki sezon na trawie. Jak sama powiedziała niedawno w rozmowie z Interią jej celem jest zebranie doświadczenia, nauka gry na tej nawierzchni. Mimo że Polka wygrała właśnie na trawie swój jedyny w karierze juniorskiej turniej wielkoszlemowy - 2018 roku na kortach Wimbledonu - to jednak sezon później nie szło jej dobrze. Na tej nawierzchni ani razu nie przeszła pierwszej rundy w turnieju głównym. Polka w końcu przerwała tę złą serię. Zapał do nauki i wielkie tenisowe umiejętności i silna psychika Igi Świątek okazały się cenniejszy niż doświadczenie Heather Watson. Brytyjka doskonale przecież wie, jak się gra na trawie. Dwukrotnie grała w przeszłości w półfinale w Eastbourne. W 2016 roku wygrała turniej miksta na Wimbledonie. Pierwszy set Iga Świątek wygrywa w 34 minuty Pierwszy set dał nadzieję, że mecz szybko potoczy się pod dyktando Świątek. Na początku grała bez ryzyka jakby przyzwyczajając się do nowych dla siebie warunków. A że jak zwykle zachowała przy tym wyjątkową jak na swój wiek dojrzałość, potrafiła w decydującym momencie wyjść na prowadzenie. Tenisistka z Raszyna przełamał serwis, dobrze do tej pory podającej Watson, przy stanie 4:3. Miała przewagę dwóch gemów i własny serwis. Dziewiąty gem rozegrała perfekcyjnie. Nie straciła punktu. Wygrała seta bez wielkich nerwów w 34 minuty. Drugi set kończy się tie-breakiem Watson nie dawała za wygraną. Twardo walczyła o drugiego seta mimo że w pierwszym gemie musiała bronić dwóch break pointów. Przy stanie 2:1 to ona miała jednak szansę na przełamanie serwisu, której nie wykorzystała. Świątek jednak wyrównała. Było 2:2. Kolejny gem trwał blisko 12 minut i liczył 12 punktów. Tym razem Świątek nie wykorzystała trzech break pointów. Prawdopodobnie to był decydujący moment tego seta. Gdyby tenisistka z Raszyna wygrała tego gema, zapewne byłoby mniej komplikacji w tym zaciętym meczu. Potem to Polka broniła się przed przełamaniem serwisu. Nieskutecznie. Przegrywała 2:4. Odrobiła natychmiast stratę, wciąż jednak miała pod górkę. Musiała zaciekle walczyć o kolejne punkty. Brytyjka okazała się bardzo wymagająca, grała regularnie i pewnie, pilnowała własnego serwisu. Doszło do tie-breaku. Polka źle go zaczęła, przegrywała 0-3, mając dwa podania, popełniła przy tym jeden podwójny błąd serwisowy. Następnie świetnie rozegrała dwa punkty, by zawalić kolejny po prostym błędzie z forhendu. Przegrywała 2-4. Zdobyła jeszcze dwa punkty. Watson była lepsza w tym secie. Po meczu była radość i płacz Trzeci zaczął się fatalnie dla Świątek. Polka przegrywała już 1:4, dwukrotnie tracąc serwis. W szóstym gemie przegrywała już 0:40. Doprowadziła do równowagi, a potem wykorzystała od razu break point. Nie poddawała się. Od tego momentu grała tylko coraz lepiej. Odrobiła stratę. Punkt na 4:4 wygrała po przepięknym i skutecznym skrócie. Watson wyraźnie źle zniosła sytuację, w której "musiała" wygrywać. Ale też to Świątek w krytycznym momencie wzniosła się na wyżyny. Zagrała wspaniale. Wygrała cztery gemy z rzędu. Na chwilę Watson wróciła do gry. Przy stanie 5:5 miała break pointa. Zagrała jednak w siatkę. Nie mogła już wygrać tego meczu. Polka zakończyła spotkanie bez tie-breaka. Wygrała seta 7:5. Po ostatnim punkcie (Watson wyrzuciła piłkę w aut) podskoczyła z radości. Gdy usiadła na ławce założyła ręcznik na głowę i popłakała się ze szczęścia. To było bardzo cenne, bo odniesione w niesamowitych okolicznościach, zwycięstwo Igi Świątek. W kolejnej rundzie zagra z Rosjanką Darią Kasatkiną. Olgierd Kwiatkowski I runda gry pojedynczej WTA w Eastbourne (pula nagród 565 530 euro) Iga Świątek (Polska, 4.) - Heather Watson (Wielka Brytania) 6:3, 6:7 (4), 7:5.