Trybuny w jednej sekundzie za Coco Gauff. Niebywałe sceny na korcie
Do niesłychanych scen doszło w drugim secie półfinału French Open pomiędzy Igą Świątek i Coco Gauff przy stanie 2:1 dla Amerykanki. Jedna z sytuacji w czwartym gemie tak wyprowadziła z równowagi przeciwniczkę, po tym jak nic nie wskórała na kłótniach u sędzi głównej, że wracając na swoją połowę kortu odeszła pod bandę i po prostu się rozpłakała. Reakcja trybun kortu centralnego była w całej tej sytuacji niesamowita, a trzecia tenisistka świata odczuła wielkie wsparcie. To jednak okazało się niewystarczające i w sobotnim finale zameldowała się nasza obrończyni tytułu.

"Coco miała 100 procent racji, ale płacz na korcie w półfinale Wielkiego Szlema jest niedorzeczny" - na gorąco skomentował jeden z kibiców. Jednak czy na pewno miała? Ale po kolei... W czwartym gemie doszło do rzeczywiście niespotykanego finału kontrowersyjnej sytuacji.
Coco Gauff popłakała się w trakcie meczu. Szalona reakcja trybun
Po jednym z serwisów Polki sędzia liniowy stwierdził aut, lecz arbiter główna od razu zainterweniowała i dokonała zmiany tej decyzji. Orzekła bowiem, że nieudany return Coco Gauff nie był wynikiem właśnie okrzyku ze strony liniowego, wobec czego punkt na 15:15 trafił na konto obrończyni tytułu.
Rywalka nie mogła pogodzić się z taką decyzją, a trybuny w jednej sekundzie opowiedziały się za Amerykanką. Napięcie narastało, żywiołowa dyskusja z panią arbiter chwilę trwała, Gauff gestykulowała i nie miała zamiaru odpuszczać, na co tysiące kibiców odpowiedziało zagrzewaniem jej do nieustępliwej postawy. Gdy w końcu jednak, jak niepyszna, machnęła ręką i zaczęła wracać na swoją połowę gry, fani zaczęli buczeć i gwizdać z dezaprobatą dla podtrzymanej decyzji.
To był dopiero początek scen, które poruszyły publikę za kilka sekund. Amerykanka udała się pod okalającą kort bandę, nie wytrzymała emocji i po prostu się popłakała. Ludzie na niższych partiach trybun zaczęli wstawać i wypatrywać, co dzieje się z zawodniczką.
Na szczęście Gauff poskromiła emocje, ocierając łzy zaczęła przybierać się do wznowienia meczu, a kibice zareagowali skandowaniem jej imienia i nazwiska. "Coco Gauff" niosło się z taką mocą, jakby Amerykanka zameldowała się w finale.
To wprost niebywałe wsparcie tak poniosło zawodniczkę, że zdołała się w wielkim stylu pozbierać. Do tego stopnia, że po twardej walce przełamała w tym gemie serwis raszynianki. I po raz drugi byliśmy świadkami szalonej reakcji trybun. Mnóstwo ludzi wstało się z miejsc i długimi oklaskami nagrodziło wyczyn Amerykanki.
To jednak były tylko miłe złego początki w tym secie dla Gauff. 20-latka jest kolejną zawodniczką, która na przestrzeni całego spotkania nie była w stanie wznieść się na taki poziom, by jak równy z równym rywalizować z naszą królową Paryża. Dotąd tylko Japonka Naomi Osaka pozostaje jedyną zawodniczką, jaka w tej edycji French Open była o krok, by wyrzucić za burtę trzykrotną triumfatorkę tego wielkoszlemowego turnieju.
Artur Gac, Paryż
Zobacz również:
- Polka obroniła meczbola w starciu z półfinalistką Roland Garros. Stawką był ćwierćfinał
- Polak robi furorę na Wimbledonie, a tu taka wiadomość. Majchrzak wprost do rywali
- Życiowy sukces Majchrzaka i trudna decyzja. Ten mecz decyduje, w tle US Open
- Nie milkną echa po tym, co zrobiła Świątek. Organizatorzy Wimbledonu przekazują


