Z powodu kontuzji Iga Świątek wycofała się z turniejów Miami Open i Billie Jean King Cup. "Niestety, ciągle odczuwam duży ból i dyskomfort i nie jestem w stanie w tym momencie grać. Potrzebuję przerwy, żeby wyzdrowieć i dlatego muszę zrezygnować" - wyjaśniła. Problemy zdrowotne dokuczały jej już podczas zawodów w Dosze. W wyniku ostrej infekcji i ataku kaszlu doznała urazu żeber, który finalnie wykluczył ją na około 3 tygodnie. "Musiała mieć mocny napad kaszlu, by przeciążyć sobie mięśnie międzyżebrowe. To rzadka rzecz, która nie jest szeroko znana, brakuje też konkretniejszego sprecyzowania. Na pewno nie jest to nic groźnego, ale potrafi dokuczać. Dodając jeszcze infekcję, z którą zmaga się od kilku tygodni, może obecnie stanowić to dyskomfort. Wydaje się to być kumulacją wielu czynników" - analizował doktor Kamil Graboń w rozmowie z WP Sportowymi Faktami. Na pierwsze pozytywne informacje przyszło czekać do końca marca. Wówczas ogłoszono, że Polka znalazła się na liście startowej turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. Krótko po komunikacie sama Świątek, za pośrednictwem mediów społecznościowych, zaanonsowała "powrót do roboty", czyli do regularnych treningów. Kiedy zobaczymy ją w akcji na korcie w oficjalnej rywalizacji? Odpowiedzi na to pytanie dostarczyć może dość optymistyczna wypowiedź trenera Tomasza Wiktorowskiego. Iga Świątek zaprosiła gwiazdę... i nagle wypaliła. Rozbrajające słowa Polki Tomasz Wiktorowski potwierdza powrót Igi Świątek na kort. "Zapadła decyzja" "Do wtorku nie było pewności, ale po ostatnich badaniach zapadła decyzja, że Iga w Stuttgarcie najprawdopodobniej zagra" - informuje Wiktorowski w rozmowie z Rzeczpospolitą. A przy okazji ucina spekulacje, jakoby rezygnacja z występów w Miami była powodowana niechęcią konfrontacji na twardych kortach z Jeleną Rybakiną. "Ci, którzy tak twierdzą, są po prostu niepoważni. Zdrowa Iga z pewnością w Miami by zagrała" - deklaruje szkoleniowiec. Ostatnio Świątek entuzjastycznie "przywitała" sezon gry na mączce, publikując zdjęcie na Instagramie. Na tej nawierzchni czuje się zdecydowanie najlepiej, ale trener niczego nie przesądza i jest pewien, że tenisistka potrafi świetnie grać w różnych warunkach. "Na korcie ziemnym Iga jest w stanie jeszcze bardziej uwypuklić swoje atuty związane z motorycznością, przygotowaniem fizycznym. Może też nadać piłce większą rotację, przede wszystkim ze strony forhendowej. Kort ziemny pozwala jej na spokojniejsze budowanie akcji, nie musi od pierwszej piłki wywierać aż tak wielkiej presji na rywalce, częściej i skuteczniej zagrać w obronie i wykorzystać geometrię kortu. To otwiera dodatkowe możliwości taktyczne. Reasumując: bazowy tenis Igi bardziej pasuje do kortów ziemnych niż gra jej głównych rywalek Jeleny Rybakiny czy Aryny Sabalenki, ale te dziewczyny dużo się nauczyły" - dodaje. Sabalenka "rozbroiła" Igę Świątek! Białorusinka już ma patent na Polkę? Tomasz Wiktorowski o Rosjanach i Białorusinach na światowych kortach. "Tenis się wyłamał i musimy z tym żyć" Wiktorowski podpytywany był również o sytuację Rosjan i Białorusinów w tenisie. To jedna z tych dyscyplin, która właściwie bez większych komplikacji dopuszcza ich do gry. Iga Świątek, w niedawnej rozmowie z BBC, wypowiadała się w tej sprawie stanowczo. "Od początku nasza dyscyplina mogła zrobić więcej, aby pokazać, że jest przeciwko wojnie. Tak się jednak nie stało, choć rozważano to, a teraz wykluczenie Rosjan i Białorusinów byłoby niesprawiedliwe, ponieważ decyzja powinna zapaść rok temu" - mówiła. W podobnym tonie myśli formułuje jej trener. Rozpoczyna od wzmianki na temat organizatorów Wimbledonu, którzy zostali niejako przymuszeni do wpuszczenia na swoje korty tenisistów i tenisistek z Rosji i Białorusi. Wierzy, że pojedynczy gracze podpiszą antywojenne deklaracje. "Ale to nie będzie tylko ich decyzja, lecz przede wszystkim tych, którzy ich finansują" - zaznacza. A dopytywany o to, czy zaobserwował coś w stylu ostracyzmu względem Rosjanek i Białorusinek, odpowiada przecząco. "Może nie wszyscy zachowują się wobec nich tak, jakby nic się nie działo, ale zdecydowanie negatywnych reakcji nie dostrzegłem" - wyjaśnia. "Czy zauważył pan, że one cierpią, że jest im głupio?" - pada pytanie Mirosława Żukowskiego. Odpowiedź. Krótka i konkretna: "Nie". I to chyba wyczerpuje temat... Rosjanie wspinają się na wyżyny propagandy. Już cenzurują wypowiedź Igi Świątek o wojnie w Ukrainie