Zbigniew Czyż, Sport.Interia.pl: W przyszłym tygodniu Iga Świątek weźmie udział w turnieju w Eastbourne. Jak wyglądają jej przygotowania do zawodów w Anglii? - We wtorek po konferencji w Raszynie Iga wyjechała potrenować przez trzy dni na prywatne trawiaste korty pod Łowiczem. To najlepsze korty na trawie w naszym kraju. W piątek już wylatuje do Anglii. Jakie ma pan oczekiwania co do startu córki najpierw w Eastbourne a potem w Wimbledonie, w którym przecież triumfowała jako juniorka w 2018 roku? - Prawda jest taka, że Iga za bardzo sama nie robi sobie wielkich nadziei. Jest mało grania na trawie. Nie ma presji także ze strony sztabu szkoleniowego, a tym bardziej mojej. Problem polega na tym, że w 2020 roku z powodu pandemii Iga nie odbiła na trawie ani jednej piłki. W związku z tym to jest jedna wielka niewiadoma jak wypadnie w tym roku. ***Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas! *** Udział w turnieju Eastbourne to będzie tylko przetarcie przed Wimbledonem? - Może źle to zabrzmi, ale tak, udział w Eastbourne potraktujemy bardziej treningowo. Nie jedziemy tam, żeby zrobić konkretny wynik, tylko, żeby bardziej się przyzwyczaić do warunków. Wiadomo, że trawa do trawy nie podobna, tak jak kort do kortu, ale będzie przynajmniej jakieś porównanie, co do odbijania piłki na trawie. W Roland Garrosie w grze singlowej Iga dotarła do ćwierćfinału, w grze deblowej aż do finału. We Francji przebywała przez pełne dwa tygodnie, nie jest trochę zmęczona? - Nie. Iga miała i ma regularne odnowy biologiczne, jeśli jest, było jakieś zmęczenie, to bardziej mentalne, w sensie pobytu przez tak długi czas w jednym miejscu. Nie wiemy, jak to wszystko będzie wyglądać w Wielkiej Brytanii, bo tam są jednak większe obostrzenia covidowe. Trzeba pamiętać, że w dalszym ciągu to są trudne warunki zarówno dla zawodników jak i ich sztabów. Nie żałujecie decyzji, że Iga zagrała we Francji także w deblu i przez to straciła jednak sporo sił, a w konsekwencji nie obroniła tytułu? - Chciałem w tym miejscu stanowczo podkreślić i wszystkim wytrącić te argumenty. To było przemyślane i celowe. Tak właśnie miało być. Gra w debla nie wpłynęła negatywnie na Igę, wręcz przeciwnie. Uważam, że gra w debla powoduje to, że nie ma dnia przerwy, jest cały czas w napięciu turniejowym i to jest istotne. Dni wolne w turniejach wielkoszlemowych nie zawsze wpływają pozytywnie na zawodników. W ubiegłym roku o tej porze mogliśmy tylko pomarzyć o takich wynikach Igi Świątek. Teraz patrzymy już na pana na córkę inaczej. Jest pan usatysfakcjonowany wynikiem, który we Francji osiągnęła? - Końcowym wynikiem tak, natomiast przed finałem gry w debla liczyłem, że Iga wraz z partnerką zwyciężą. Nic się jednak nie stało. Po Wimbledonie będzie chwila przerwy i rozpoczną się bezpośrednie przygotowania do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Jak one będą wyglądać? - Po powrocie z Wimbledonu będzie chwila odpoczynku. Potem Iga pojawi się na jeden dzień na turnieju w Gdyni WTA 250. Nazajutrz od razu z Gdańska wyjeżdża do Tokio przez Frankfurt. W Raszynie z Tomaszem Świątkiem rozmawiał Zbigniew Czyż