Michał Białoński, Interia: Niedawno wrócił pan z turnieju WTA Stuttarcie, który w imponującym stylu wygrała Iga. W którym meczu najadł się pan najbardziej nerwów? Czy w starciu z młodą Raducanu, która stara się doszlusować poziomem do starszej o kilka miesięcy Igi, czy z Rosjanką Samosonową, a może w finale? Tomasz Świątek, ojciec najlepszej tenisistki świata: Najbardziej nerwowy mecz był właśnie z Samsonową. Początek był bardzo obiecujący, później Iga troszeczkę zaczęła zwalniać rękę. Jednocześnie przeciwniczka uwierzyła w swoją grę. Wynik się wyrównał, losy zwycięstwa wisiały na włosku. Tomasz Świątek o błyskawicznej regeneracji Igi Świątek: To zasługa Maćka Ryszczuka Jakim cudem udało się wam tak szybko zregenerować Igę do tego stopnia, że w finale z Sabalenką wyglądała znacznie lepiej od rywalki, która miała dłuższy czas na regenerację i łatwiejszy półfinał? Po trzygodzinnym boju z Samsonową można było mieć obawy o losy finału. - Generalnie to trzeba czytać dwojako. Po pierwsze, skoro Iga się szybko zregenerowała, to znaczy, że jest dobrze przygotowana fizycznie do wysiłku. Po drugie, skoro ten sam człowiek, który ją do tego przygotowywał odpowiada również za jej regenerację. Mówimy oczywiście o Maćku Ryszczuku, który włożył dużo pracy w to, aby Iga się tak szybko i dobrze regenerowała z meczu na mecz. Maciek doprowadził ją do stanu prawie nienaruszalnego. W finale córka prezentowała się tak, jakby się nic dzień wcześniej nie wydarzyło. 23 mecze wygrane z rzędu - rekordy Igi robią wrażenie. Jednocześnie zwiększają motywację każdej rywalki, nawet kwalifikantki, na którą trafi w I rundzie w Madrycie, aby przerwać ten piękny serial. Jak córka reaguje na rosnący liczników kolejnych zwycięstw? - Szczerze mówiąc, nie rozmawialiśmy na ten temat. W moim odczuciu Iga nie ściga się sama ze sobą, nie zaprząta sobie głowy tym rekordem. Natomiast bardzo jest podekscytowana faktem, że udało jej się wygrać czwarty turniej z rzędu. Właśnie to jest czynnikiem dominującym, a nie liczba spotkań wygranych. Córka nie ma z tyłu głowy bicia rekordów. To są rekordy, które są nakręcane bardziej przez dziennikarzy i kibiców niż przez samych zawodników. Jak to się stało, że Iga Świątek bije wszystkich przygotowaniem? Maciej Ryszczuk odsłania kulisy! Sam fakt, że w Stuttgarcie Iga w półfinale grała z Rosjanką, a w finale z Białorusinką jest dość znamienny. Wimbledon wykluczył przedstawicieli obu nacji, z racji napaści na Ukrainę. Uważa pan, że federacje WTA i ITF powinny postąpić podobnie? Przynajmniej do momentu, w którym, trwa mordowanie Ukraińców i niszczenie ich kraju? Wypowiedź Sabalenki, która po finale z Igą była trochę obrażona - zresztą każdy to słyszał - pokazuje, że ona do końca nie wie, co się dzieje na Ukrainie. Komentujący mecz Dawid Celt obsztorcował ją za to. - Problem z wojną, która jest na Ukrainie według mnie w ogóle nie dociera do wielu ludzi z Białorusi i Rosji. Być może dlatego tak się zachowują. Czytaj także: Co się dzieje z trenerem Igi Świątek? Mamy nowe informacje Tomasz Świątek: Iga w Madrycie jest z trenerem Tomkiem Wiktorowskim i psycholog Darią Abramowicz Jak pan ocenia losowanie przed turniejem w Madrycie? Już w II rundzie na Igę może czekać starcie z Petrą Kvitovą, o ile obie tenisistki przejdą pierwsze mecze. Zrobiliście wszystko, żeby organizm Igi mógł się zregenerować, dlatego bezpośrednio z Niemiec poleciała do Madrytu, bez zahaczania o dom. - Ja z kolei wróciłem do domu, a do Madrytu udała się ekipa w pełnym składzie, czyli jest Tomek Wiktorowski, Daria Abramowicz i Maciej Ryszczuk. Dlatego w temacie drabinki lepiej się orientuje Tomek. Ja widziałem tylko urywki pojedynku z Petrą w Miami, ale nie chciałbym się odnosić. Korty w Stuttgarcie mają zupełnie inną nawierzchnię od tych w Madrycie i Rzymie. Czytaj także: Iga Świątek w kasku na stadionie Realu Madryt Mączka z Hiszpanii i Włoch będzie bardziej miękka od tej z Niemiec? - Dokładnie. W Stuttgarcie jest wybetonowany gres i posypany mączką. Natomiast ta nawierzchnia jest już tam od lat, wszyscy o niej wiedzą. Każdy ją akceptuje na swój sposób. Pozostałe korty ziemne mają zupełnie inną specyfikę, piłka odbija się na nich inaczej. Tomasz Świątek: Iga jest wymagająca. Od zespołu żąda wsparcia, ale też zdyscyplinowania Co pan czuł, gdy córka pokonywała w Stuttgarcie bariery nieosiągalne dotąd dla Polaków? Do tej pory naszym szczytowym osiągnięciem był półfinał Agnieszki Radwańskiej z 2016 r. Tymczasem obserwują pana na trybunach, dało się zauważyć wielki spokój. - W moim odczuciu to jest tak: to nie jeden mecz wiosnę czyni. Dopiero po turnieju można wyrazić radość czy smutek. Natomiast ja swoimi reakcjami, okazywaniem emocji nie chciałem wpływać na Igę. Dlaczego? Musiał pan być czujny? - Dostałem krótką lekcję na turnieju w Ostrawie. Niechcący machnąłem ręką, gdy jej coś nie wyszło. Od razu nastąpiła delikatna reprymenda z kortu. Jaka? - "Przestań machać!" (śmiech). Dlatego są to sytuacje, których najlepiej unikać. Na dodatek nie chcę być odbierany jako osoba, która się cieszy nadmiernie. Dlatego staram się być bardzo neutralny. A że jestem odbierany jako smutas, który się nie uśmiecha, na co zwróciła mi uwagę już niejedna osoba, to przykro mi bardzo. Starałem się uśmiechać na koniec turnieju! Rozmawiał: Michał Białoński II część wywiadu z Tomaszem Świątkiem zaprezentujemy w czwartek (28 kwietnia) Czytaj także: Emma Raducanu zmieniła trenera po porażce z Igą Świątek!