Kiedy Iga Świątek okupowała pozycję liderki światowego rankingu, trudno było wyobrazić sobie scenariusz, w którym nie sięga po tytuł przez okrągły rok. A właśnie takiej historii jesteśmy obecnie świadkami. Ostatnie trofeum odebrała 8 czerwca 2024 roku. Po raz z trzeci z rzędu, a czwarty w o ogóle, wygrała wówczas French Open. W finale pokonała gładko Jasmine Paolini 6:2, 6:1. Nikt wtedy nie miał prawa przypuszczać, że to ostatni zwycięski akord w roli pierwszej rakiety świata. Zapadła decyzja ws. Igi Świątek. Oficjalny komunikat dotarł prosto z Paryża Wielki atut i... jednocześnie mankament Świątek. "Niczego nie zostawia przypadkowi" Jesienią Iga musiała ustąpić miejsce na szczycie Arynie Sabalence. A po nieudanym Italian Open, gdzie odpadła już w III rundzie, straciła również pozycję wiceliderki rankingu. Dzisiaj klasyfikowana jest na piątej pozycji, najniższej od trzech lat. O jej obecnej sytuacji w rozmowie z "L'Equipe" opowiada trener Wim Fissette. - Iga ma dopiero 23 lata, a już udowodniła, że jest niedościgniona na kortach ziemnych - przypomina. - Jednocześnie pozostaje bardzo ambitna, starając się sprostać własnym oczekiwaniom. Momentami ta presja bywa przytłaczająca. Co ciekawe, belgijski szkoleniowiec przekonuje, że jeden z największych atutów raszynianki jest zarazem... jej poważnym problemem. Chodzi o skłonność do perfekcjonizmu. - Niczego nie zostawia przypadkowi. To między innymi dzięki temu osiągnęła tak wiele, ale bywa, że to także ją ogranicza - twierdzi Fissette. Akurat perfekcjonizm bardziej może się przydać, niż zaszkodzić, w nadchodzących dniach. Igę czeka trudna batalia o obronę tytułu na kortach Rolanda Garrosa. Wskutek mniej korzystnego rozstawienia najgroźniejsze rywalki czekają na nią na wcześniejszych etapach turnieju. Pierwszy mecz, ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą, już w niedzielę.