Choć zawodniczki biorą udział obecnie w turnieju Indian Wells, w mediach wciąż przewija się temat organizacji rozgrywek WTA Finals. W ubiegłym roku impreza gościła w Meksyku, a nasza najlepsza tenisistka Iga Świątek odniosła podwójny sukces. Nie tylko zwyciężyła w finale, ale także wróciła na pierwsze miejsce w światowym rankingu WTA. Przez media pojawiała się informacja, że bardzo mocno zainteresowana organizacją kolejnych zmagań najlepszych tenisistek świata jest czeska Ostrawa. Nasi południowi sąsiedzi już w poprzednim sezonie mieli apetyt na WTA Finals u siebie, ale ostatecznie postawiono na Cancun. A jak to się skończyło, wszyscy pamiętamy. Nawet zawodniczki miały już dość tego, jak wyglądała ta impreza. Coraz częściej słychać było głosy, że najchętniej tenisistki wróciłyby z tą imprezą do Europy. W takim tonie wypowiedziała się ostatnio m.in Iga Świątek. Wiele wskazuje na to, że Polka miała rację i zawodniczki... faktycznie nie mają za wiele do powiedzenia. Wszystko wskazuje na to, że zmagania odbędą się w Arabii Saudyjskiej, a konkretnie w Rijadzie. Czeskie media podają, że decydującym argumentem, a w zasadzie jedynym, były petrodolary. Nie będzie święta dla polskich fanów. Petrodolary przemówiły Organizacja WTA Finals w Ostrawie byłaby nie tylko szansą dla zawodniczek, by rywalizować w mieście lubującym się w tenisie, a co ważne, mającym do tego odpowiednią infrastrukturę, ale również świetną sposobnością dla polskich kibiców, którzy mogliby oglądać mierzącą się z najlepszymi tenisistkami Igę Świątek. Niestety, podobnie jak zawodniczki, kibice również nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Do władz WTA przemawiają za to argumenty natury finansowej. W czeskim Canal+ kulisy całej sprawy naświetla biznesmen Tomas Petera, który miał odpowiadać za finansową stronę całego przedsięwzięcia. I chociaż Czesi zaproponowali naprawdę godziwe warunki, biorąc niemal wszystkie koszty na siebie i oferując zawodniczkom nawet kilkanaście milionów dolarów do podziału, to... zwyczajnie zostali przelicytowani. "Mam tylko jedno wyjaśnienie wyboru Rijadu - pieniądze" - powiedział Petera. "Saudyjczycy musieli obiecać znacznie lepsze warunki, bo inaczej nie miałoby to sensu. Frekwencja i atmosfera byłyby tutaj wielokrotnie lepsze. Czechy to kraj z tenisowymi tradycjami i myślę, że zasługują na to, aby powierzyć im takie wydarzenie" - nie krył żalu biznesmen. Środowisko tenisowe przeciwko decyzji WTA. Gwiazda się wyłamała Przypomnijmy, że środowisko tenisowe nie najlepiej przyjęło negocjacje Woman's Tennis Association z działaczami z Bliskiego Wschodu. Protestowały m.in. Chris Evert czy Martina Navratilova. "W świetle potencjalnego przeniesienia WTA Finals do Arabii Saudyjskiej uważamy, że należy teraz zabrać głos i podkreślić, dlaczego jesteśmy tak zaniepokojone. WTA Finals to klejnot w koronie naszego touru i nie możemy po prostu siąść i pozwolić, aby wydarzyło się coś tak ważnego bez otwartej, uczciwej i przejrzystej dyskusji. W pełni doceniamy znaczenie poszanowania różnorodnych kultur i religii. To właśnie z tego powodu, a nie pomimo tego, uważamy, że zezwolenie Arabii Saudyjskiej na organizację WTA Finals jest całkowicie niezgodne z duchem i celem kobiecego tenisa, a także z samą WTA" - napisały legendy tenisa w liście do federacji. Granie w Arabii Saudyjskiej nie pasuje niemal nikomu. Niemal, bo jedna z gwiazd wyłamała się z ogólnie panującego trendu i forsuję kandydaturę Rijadu. To rzecz jasna jedyna zawodniczka z muzułmańskiego kraju, Tunezyjka Ons Jabeur. Jej zdaniem taka impreza to świetna okazja do promocji kobiecego sportu w krajach arabskich. Wiele wskazuje na to, że WTA umożliwi również i innym zawodniczkom poznanie królestwa zarządzanego przez następcę tronu Muhammada ibn Salmana. A Iga Świątek lektury Kena Folleta, które polecała niedawno w Indian Wells, będzie mogła zastąpić np. opowieściami naszego wybitnego arabisty Jana Natkańskiego. I to chyba jeden z niewielu pozytywów tej sytuacji.