Aryna Sabalenka w Melbourne, Iga Świątek w Paryżu, Barbora Krejcikova w Londynie - to triumfatorki tegorocznych zmagań w Wielkim Szlemie. Ostatnią zawodniczką, która wygrała dwa takie turnieje w jednym sezonie była Polka, w 2022 roku. Wtedy najpierw pokonała Coco Gauff w finałowej potyczce w Paryżu, a później Ons Jabeur - w Nowym Jorku. Teraz będzie miała szansę na powtórzenie tego osiągnięcia, choć tak zdecydowaną faworytką jak w Paryż już nie jest. Na razie w głowie Igi Świątek jest zapewne tylko powrót na mączkę - w Paryżu chce zrealizować swoje olimpijskie marzenia. W 2021 roku w Tokio to się nie udało, tak w singlu, jak i w grze mieszanej. Teraz zagra na swoich ulubionych obiektach i idealnej nawierzchni. Zarazem - w osiem dni, między sobotą 27 lipca a sobotą 4 sierpnia, może czekać ją istny maraton: nawet 10 spotkań (sześć w singlu i cztery w mikście). Jeśli tak się stanie, Iga prawdopodobnie odpocznie chwilę po igrzyskach, możliwe nawet, że zrezygnuje z WTA 1000 w Toronto, który zaczyna się już dwa dni później. Na razie się do niego zgłosiła, podobnie jak i inne zawodniczki z czołówki, poza Mirrą Andriejewą. Później zostaje już tylko turniej w Cincinnati (13-19 sierpnia), a następnie - US Open. Iga Świątek, później Coco Gauff i Aryna Sabalenka. Nazwisko Polki pozostanie na szczycie, a za nią wszystko może się zmienić Ten ostatni tegoroczny wielkoszlemowy turniej zacznie się 26 sierpnia - jego główna faza. W tygodniu poprzedzającym odbędą się eliminacje, w których może wystąpić czworo Polaków: Maks Kaśnikowski i Kamil Majchrzak wśród mężczyzn oraz Katarzyna Kawa i Maja Chwalińska u pań. Zamknęły się już za to listy zgłoszeń do głównej drabinki - zgodnie z przepisami, na 42 dni przed turniejem. I tak jak się można było spodziewać - na szczycie tej listy jest Iga Świątek. Polka, także przez słabsze występy Aryny Sabalenki i Coco Gauff, może być już pewna tego, że pozostanie liderką rankingu WTA także po US Open, bez względu na wyniki. To obie jej najgroźniejsze przeciwniczki bronią większej liczby punktów - Sabalenka rok temu była w finale US Open, Gauff zaś wygrała. Podobnie jak i turnieje w Cincinnati czy Waszyngtonie. Będzie jej trudno obronić punkty, w Waszyngtonie na pewno tego nie zrobi, bo turniej pokrywa się z igrzyskami. A 20-latka ma ambitne plany w swoim olimpijskim debiucie: zagra w singlu, a wspólnie z Jessicą Pegulą, także w deblu. To, że jest dwójką na liście zgłoszeń, nie oznacza, że będzie miała taki numer w losowani drabinki. To zostanie bowiem ustalone dopiero na podstawie rankingu WTA z 19 sierpnia. Na dziś szanse na to ma niemal takie same jak Sabalenka, jej przewaga, odliczając najbliższe turnieje, to zaledwie siedem punktów. Białorusinka zaś chce wystartować już za 11 dni w Waszyngtonie. Na liście kobiecej są także Magdalena Fręch i Magda Linette, a wśród mężczyzn: Hubert Hurkacz.